Policja, wezwana w poniedziałek do zdemolowanego sklepu w australijskim miasteczku Ingham w stanie Queensland, wykryła, że przestępcą był blisko sześciometrowy pyton.
Policjanci przybyli do sklepu St. Vincent de Paul, prowadzonego przez organizację charytatywną, odkryli niecodzienne ślady wandalizmu. Po sklepie walały się poprzewracane naczynia oraz porozrzucane ubrania i inne przedmioty, w suficie była wyrwa, a na podłodze - ciecz przypominająca wymioty.
Zanim znaleziono mierzącego 5,7 m pytona, podejrzewano, że przestępstwa dokonał poważnie chory człowiek o destrukcyjnych zapędach.
"Myśleliśmy, że włamywacz spadł z dachu, ponieważ jedna z dachówek była pęknięta. Przypuszczaliśmy, że sprawca spadł na podłogę, zatoczył się i zwymiotował" - powiedział jeden z policjantów z Ingham.
Pytonowi udało się pozostać niezauważonym aż do następnego dnia, kiedy to pracownicy znaleźli go leżącego niedaleko sklepu. Wezwano lokalnego pogromcę węży, który schwytał gada i przetransportował go na pobliskie mokradła.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.