Na podstawie informacji o zarejestrowaniu tajnego współpracownika nie można wyrokować o jego rzeczywistej współpracy - to wniosek z konferencji prasowej w lubelskiej kurii 26 stycznia.
Podczas spotkania z dziennikarzami abp Józef Życiński przedstawił kolejne efekty pracy komisji historycznej, badającej inwigilację KUL i lubelskiego duchowieństwa przez służby specjalne. W konferencji uczestniczyli ks. prof. Franciszek Greniuk i ks. prof. Ryszard Rubinkiewicz, którzy zostali bez swej wiedzy i zgody zarejestrowani przez SB. Opisując historię obu duchownych metropolita podkreślał, że pokazuje ona, iż nie można tylko na podstawie informacji o rejestracji stwierdzić faktu rzeczywistej współpracy. Zaznaczył, że nie można przypisywać wiarygodności wszystkim zachowanym zapisom i informacjom o współpracy ze służbami. Zasadą pracy SB było szukać ludzi młodych, utalentowanych, wobec których można było przypuszczać, że odegrają poważną rolę w Kościele. I kierując się tym kryterium SB usiłowała wciągnąć w orbitę swych oddziaływań ks. prof. Rubinkiewicza i ks. prof. Greniuka - mówił abp Życiński. Wyjaśnił, że teczki obu duchownych zostały zniszczone, pozostały tylko zapisy o rejestracji i informacja o tym, że ks. prof. Greniuk miał dwie teczki, a ks. prof. Rubinkiewicz jedną i o tym, że zostały wybrakowane. A także pseudonimy duchownych i okres prowadzenia sprawy. W dokumentach widniała informacja z 1975 r., że ks. prof. Rubinkiewicz został "wyeliminowany, gdyż nie wyraził zgody na współpracę", choć rzekomo miał być zarejestrowany w 1969 r. W przypadku ks. prof. Greniuka sytuację wyjaśnił dokument, odnaleziony w dokumentacji dotyczącej przygotowań do wizyty Jana Pawła II w Lublinie, z którego wynika, że także on odmówił współpracy. - To jest dla nas okazja do refleksji, jak czytać zapiski esbeckie. Gdyby ktoś tylko spojrzał na listę i ujrzał numer rejestracji, to wtedy od razu mógłby robić sensację. To wszystko uczy nas odpowiedzialności za słowo - mówił metropolita. - Nie wolno rozrachunków moralnych traktować jak gry w rosyjską ruletkę. Tu trzeba pewne dokumenty doczytać do końca, dołożyć starań, nie usiłować rozwiązywać bolesnych kwestii "na czas" - dodał. O swoich kontaktach ze służbami opowiedzieli obaj księża. Ks. prof. Greniuk, teolog moralista, emerytowany profesor KUL mówił, jak w czasie studiów zaproponowano mu ułatwienie zatwierdzenia habilitacji i pomoc w uzyskaniu paszportu, jednak ksiądz zmienił plany naukowe. Próbowano go także namówić na prowadzenie obserwacji podczas pobytu na stypendium. Już jako rektor seminarium duchownego w Lublinie ks. Greniuk spotykał się z funkcjonariuszami w Wydziale ds. Wyznań, przy okazji starań o odbudowę gmachu seminarium po pożarze czy w związku z kwestią studiowania grekokatolików w seminarium, co było niechętnie widziane. Sprawy seminarium poruszane przeze mnie w tych rozmowach zawsze uzgadniałem z moim ordynariuszem przed pójściem do wydziału, a później przedstawiałem rezultaty rozmów - podkreślił duchowny. - Podczas wszystkich tych spotkań nigdy nie wyraziłem zgody na jakąkolwiek współpracę z UB w charakterze informatora, nie podpisałem żadnej deklaracji, nic nie wiem o nadaniu mi jakiegoś pseudonimu, nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia, nie wyrządziłem nikomu szkody - mówił.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.