Potrawy i napoje produkowane przez zakonników cieszą się w Polsce coraz większym powodzeniem. Ale klasztory nie wykorzystują jeszcze mody, która się u nas właśnie zaczyna - pisze Rzeczpospolita.
Nalewka benedyktyńska, kiełbasa zakonna, piwo trapistów, przysmak opata, konfitura anielska – w tych nazwach jest obietnica dobrego smaku, jakości, tradycji. I naturalności – bez dodatków konserwantów i barwników, których pełno w żywności na półkach hipermarketów. – Bogatsi szukają żywności lepszej jakości – mówi dr Jolanta Tkaczyk, specjalistka do spraw marketingu. – Niedawno była moda na proste i naturalne produkty chłopskie, obecnie obserwujemy rozwinięcie tej mody w kierunku bardziej wyrafinowanym, czyli na produkty klasztorne. Zakony na Zachodzie, aby się utrzymać, od dawna wykorzystują ten konsumencki trend. Klasztory w Belgii, Francji czy Austrii produkują więc już nie tylko na własne potrzeby wyśmienite sery, wina, piwo. W Polsce jak dotychczas w tę konsumencką niszę najlepiej trafili benedyktyni z Tyńca, którzy rozwijają produkcję żywności według dawnych receptur na dużą skalę. W sobotę otwierają swój 23. sklep w kraju, a pierwszy w Warszawie. Będzie można w nim kupić m.in. musztardę piekielną z chrzanem, cukierki św. Hildegardy na niemoce wszelakie czy konfiturę brzytewkę (wiśnie z rumem). Kilka lat temu podobną działalność próbowali podjąć cystersi z opactwa Szczyrzyc koło Limanowej. Ale nie wyszli dobrze na spółce z firmą, która sprzedaje teraz z klasztornym logo kiełbasy, mięsa, smalce i pasztety. – Nie chcę o tym mówić – ucina przeor klasztoru o. Kazimierz Józef Kmak. O sprawie nie można też porozmawiać z prezesem firmy Dominum, bo jest na urlopie. – Porozmawiamy za dwa – trzy lata, kiedy otworzymy własną serownię – zapowiada o. Kmak. Cystersi mają w Szczyrzycu 200-hektarowe gospodarstwo i 100 sztuk krów rasy polskiej czerwonej, tzw. cysterskiej. W planach jest także uruchomienie nieczynnego browaru opactwa i produkcja piwa, bo na udzielonej koncesji na produkcję cysterskiego Fratera zakonnicy też źle wyszli. O udanym przedsięwzięciu mogą mówić natomiast paulini z Sanktuarium Rodzinnych Błogosławieństw w Leśniowie, którzy produkują ciasteczka. – Dajemy nazwę oraz mąkę pszenną ze zboża z naszych pól, ale wypiek ciastek odbywa się w firmie zewnętrznej – opowiada o. Zbigniew Ptak, przeor klasztoru. Ciasteczka są kruche i biszkoptowe. Z marmoladą albo czekoladą, z lukrem, kakaowe albo cynamonowe. Trzystugramowe pudełko takiej mieszanki kosztuje 6,50 zł. – Wewnątrz jest upominek: obrazki z Matką Bożą Leśniowską oraz mapa dojazdu do sanktuarium – mówi Bartosz Raszewski sprzedający ciastka w kawiarni obok sanktuarium. Paulińskie ciasteczka z Leśniowa będzie można niebawem kupić także w sklepach benedyktynów z Tyńca, którzy zaoferowali innym zakonom możliwość sprzedaży ich produktów w sieci swoich sklepów. W tej chwili mają w ofercie kilkaset produktów, ale z Polski odzew jest niewielki. Do wyjątków należy nalewka benedyktyńska, którą według XVI-wiecznej receptury produkują benedyktyni w Lubiniu. „Benedyktynka od siedmiu boleści” powstaje z 21 ziół na dolegliwości trawienne. Zawiera 30 albo 40 procent alkoholu. – Na razie zapotrzebowanie nie jest wielkie, ale liczymy, że sprzedaż naszej nalewki w sieci sklepów benedyktynów z Tyńca przyniesie duże ożywienie – mówi o. Patryk Strzyżyk. W sklepach benedyktynów z Tyńca jest wiele miodów. Ale próżno szukać na półkach miodu z pasieki kamedułów z Bieniszewa lub franciszkanów ze Stoczka. – Jest nas mało, tylko sześciu, więc nie rozwijamy pasieki – mówi brat Bolesław z pustelni ojców kamedułów w Bieniszewie. Franciszkanie w Stoczku koło Czemiernik mają 50 rodzin pszczelich. Zbierają 500 kilogramów miodu rocznie z unijnym certyfikatem: „ekologiczny”. Taki też status ma prowadzone przez nich kilkunastohektarowe gospodarstwo.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.