Rodzina Simony Monti – Włoszki, która zginęła w Bangladeszu z rąk islamskich terrorystów – wybuduje w tym kraju kościół.
„Uważamy jej śmierć za męczeństwo, postanowiliśmy więc wesprzeć prześladowanych bengalskich chrześcijan” – podkreśla brat zamordowanej, ks. Luca Monti.
Zaraz po zamachu w Dhakce, w którym na początku lipca zginęło 20 osób, apelował on, by mimo bólu odpowiedzieć na tę zbrodnię wpisanym w Ewangelię miłosierdziem i przebaczeniem, które stoją w opozycji do religii oprawców, pełnej przemocy i nienawiści. Podkreślił zarazem, że jeśli prawdą jest, iż Simona zginęła tylko dlatego, że nie znała Koranu, jest ona męczennicą. Świadkowie zamachu wyznali, że terroryści kazali zakładnikom cytować wersety Koranu. Tym, którzy tego nie potrafili, podcinali gardła, krzycząc „Allah jest wielki!”.
Kościół ufundowany przez rodzinę Simony powstanie we współpracy z działającym w Bangladeszu papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Zostanie on wybudowany w miejscowości Harintana. Dotąd tamtejsi chrześcijanie do najbliższego kościoła mieli kilkadziesiąt kilometrów. „Stworzenie im miejsca modlitwy jest konkretną odpowiedzą na horror ekstremizmu i kamieniem węgielnym pod budowanie pokojowego współistnienia” – podkreśla ks. Monti. Jego ojciec na pogrzebie mówił: „Dałem Bogu syna kapłana i córkę męczenniczkę”.
Simona Monti miała zaledwie 33 lata. Gdy zginęła, była w ciąży. Prowadziła w Bangladeszu firmę odzieżową. Angażowała się też w obronę praw wyzyskiwanych kobiet i zmuszanych do pracy dzieci.
Może też im niebawem zacząć brakować żołnierzy i rąk do pracy.
Spotkanie rozpocznie się mszą w miejscowym kościele, później - muzyczny wieczór.