50-letni Francuz Thierry Corbalan, który stracił w wypadku obie ręce, przepłynął słynącą z silnych przeciwnych prądów Cieśninę Świętego Bonifacego z Sardynii na Korsykę.
Wyposażony w jedną płetwę, potrzebował niecałych pięciu godzin na pokonanie 15 kilometrów dzielących Santa Teresa di Gallura na Sardynii z plażą Piantarella na Korsyce. Asekurował go płynąc kajakiem i dostarczając co pół godziny pożywienia były sportowiec Franck Bruno, który sam stracił jedną rękę.
"Morze było wzburzone, ale wszystko poszło dobrze. Gdy płynąłem, nie mogłem sie pozbyć dziwnego wrażenia, że mam skrzela. Nie czułem ani bólu ani znużenia" - powiedział Corbalan, któremu po wypadku w 1980 roku amputowano ręce przy stawach barkowych.
"Postanowiłem zmierzyć się z tym wyzwaniem, aby dać nadzieję wszystkim tym osobom niepełnosprawnym, którzy już jej nie mają" - dodał.
Corbalan z zawodu jest informatykiem. Pracuje korespondencyjnie na posterunku policji w Ajaccio.
"To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru".
"Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia".
Abp Galbas zaprasza na spotkanie o ochronie życia i zdrowia psychicznego.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".