Uszkodzenia ogona rosyjskiego Tu-154, który runął w niedzielę do Morza Czarnego, świadczą wstępnie o tym, że kapitan chciał posadzić samolot na wodzie - poinformowała w poniedziałek agencja TASS powołując się na źródło w strukturach siłowych Rosji.
"Nurkowie natrafili na fragmenty samolotu od skrzydeł do ogona. Według wstępnych danych uszkodzenia świadczą o tym, że kapitan chciał posadzić samolot na wodzie" - oświadczył rozmówca TASS. Wcześniej informowano, że znaleziono część ogona samolotu, lecz jeszcze jej nie wydobyto. Są na niej widoczne resztki silników.
Tu-154 zniknął z radarów w niedzielę dwie minuty po starcie z lotniska Soczi-Adler i spadł do Morza Czarnego. Według przedstawicieli władz panowały wówczas dobre warunki pogodowe. Na pokładzie znajdowały się 92 osoby: 84 pasażerów i ośmiu członków załogi.
Samolotem podróżowało 64 członków słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy byli w drodze do bazy lotniczej Hmejmim w Syrii, wojskowej części lotniska w Latakii, gdzie mieli dać noworoczny koncert. Na pokładzie było także dziewięciu rosyjskich dziennikarzy.
Samolot wyruszył z Moskwy, a w Soczi miał międzylądowanie w celu uzupełnienia paliwa. Przyczyny katastrofy nie są na razie znane. Minister transportu Rosji Maksim Sokołow powiedział w niedzielę, że badane są wszystkie możliwości.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.