We wniosku o ekstradycję Ahmeda Zakajewa rosyjska prokuratura stawia mu dziewięć zarzutów, m.in. zabójstw, próby oderwania części terytorium i działalności w zbrojnym gangu. To stare zarzuty - mówi polski obrońca szefa emigracyjnego rządu Czeczenii.
Rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej Monika Lewandowska powiedziała w czwartek PAP, że stawiane Zakajewowi zarzuty z rosyjskiego wniosku są odpowiednikami artykułów polskiego Kodeksu karnego dotyczących: udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym albo mającej na celu popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa, wzięcia zakładnika w celu zmuszenia organu państwa do określonego zachowania się, zabójstwa jednym czynem więcej niż jednej osoby, podżegania do powyższych czynów, usiłowania dokonania tych czynów, pozbawienia wolności ze szczególnym udręczeniem i na dłużej niż siedem dni, spowodowania naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia i bezpośredniego działania w celu oderwania części obszaru państwa.
Lewandowska dodała, że w przypadku ostatniego zarzutu nie ma precyzyjnego odpowiednika w polskim Kodeksie karnym i warszawska prokuratura nie powoływała się na niego we wniosku o aresztowanie Zakajewa. Rzeczniczka uchyliła się od odpowiedzi, czy znajdzie się on w stanowisku prokuratury dla sądu w sprawie ekstradycji Zakajewa.
Dodała, że rosyjski wniosek o ekstradycję jest przetłumaczony na polski i wciąż jest badany pod kątem formalnym. "Warszawskiej prokuraturze nie jest znana treść materiałów, które posiadała Wielka Brytania i Dania rozpoznając wnioski o ekstradycję" - powiedziała. Zakajew był już wcześniej zatrzymany w tych krajach, ale nie został wydany Rosji.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek prokuratury o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec Zakajewa. Decyzja sądu jest nieprawomocna. Warszawska prokuratura zapowiedziała odwołanie. Nie wstrzymuje to procedury ekstradycyjnej, która rozpoczęła się w środę, gdy do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynął rosyjski wniosek w sprawie ekstradycji Zakajewa.
Polski obrońca Zakajewa mec. Radosław Baszuk powiedział PAP, że te same zarzuty były zawarte już w połowie września we wniosku Rosji o zatrzymanie i aresztowanie go w Polsce. "Są to też te same zarzuty, których nie uznały w 2002 r. sądy w Kopenhadze i Londynie" - dodał.
Według niego, wydanie Zakajewa Rosji jest niemożliwe "już tylko z tego powodu", że europejska konwencja o uchodźcach (ratyfikowana przez Rosję) zakazuje wydawania uchodźcy na terytorium, gdzie istnieje zagrożenia dla jego życia lub wolności z uwagi na narodowość, wyznanie i poglądy.
Lewandowska wskazała natomiast, że, w ocenie prokuratury, status uchodźcy, jaki posiada Zakajew, nie chroni go przed ekstradycją. "Fakt przyznania Zakajewowi statusu uchodźcy na terenie Wielkiej Brytanii nie skutkuje w sposób bezwzględny niedopuszczalnością jego wydania Federacji Rosyjskiej" - powiedziała prokurator.
Dodała, że "ani przepisy polskiej procedury karnej, ani oświadczenia, które Polska składała do europejskiej konwencji o ekstradycji, nie przewidują zakazu wydawania osób, które korzystają ze statusu uchodźcy, nawet jeżeli taki status został nadany w Polsce".
Warszawski sąd, oddalając wniosek prokuratury w sprawie aresztu uzasadniał, że Zakajew powinien pozostać na wolności, ponieważ ma status uchodźcy. "Faktem niekwestionowanym jest udzielenie Zakajewowi statusu uchodźcy przez Wielką Brytanię" - mówił w uzasadnieniu sędzia. Dlatego - jak wskazał sąd - "niepodważalne jest, że decyzja władz jednego z państw członkowskich skutkuje w tej mierze odpowiedzialnością całej UE".
Jak oświadczyła rzeczniczka, prokuratura nie zgadza się z niezastosowaniem przez sąd jakiegokolwiek środka zapobiegawczego wobec Zakajewa, zwłaszcza że nie ma on stałego miejsca pobytu w Polsce.
Zakajew, który przyjechał do Polski na obrady Światowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego, w niedzielę opuścił Polskę. Informowano wtedy, że wyjeżdża jedynie ze względów formalnych - musi przedłużyć kończącą mu się polską wizę, a gdy tego dokona wróci do naszego kraju. Komentując informacje, że Zakajew musi wystąpić do władz brytyjskich o nowy dokument podróży, jeśli chce znów ubiegać się o wizę do Polski, Lewandowska powiedziała, że "na razie nie planuje się wzywania go do prokuratury". Dodała, że w obecnej sytuacji można liczyć jedynie na spełnienie deklaracji Zakajewa, że przyjedzie ponownie do Polski.
Postępowanie ekstradycyjne może trwać miesiącami. W jego ramach polski sąd nie orzeka o winie lub niewinności Zakajewa, ale czy jego ekstradycja jest dopuszczalna, czy nie. Jeśli sąd prawomocnie nie zgodzi się na ekstradycję, ta decyzja będzie ostateczna; jeśli zaś się zgodzi, ostateczną decyzję podejmie minister sprawiedliwości.
Setki tysięcy najmłodszych żyją dziś na granicy przetrwania.
List do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen
Widzowie będą go mogli zobaczyć w kinach już od 10 października.