120 tysięcy uchodźców znajduje się obecnie na pograniczu Tunezji i Libii - poinformował w środę minister spraw wewnętrznych Włoch Roberto Maroni przedstawiając w parlamencie sytuację na temat skutków kryzysu libijskiego i ryzyka napływu uciekinierów.
"W tej chwili w Tunezji przebywa 60 tysięcy migrantów, którzy uciekli z Libii i tyle samo znajduje się jeszcze w Libii, przy granicy" - powiedział Maroni w wystąpieniu przed połączonymi komisjami spraw konstytucyjnych i zagranicznych Izby Deputowanych oraz Senatu.
Ponadto minister podkreślił, że w Libii znajduje się 1,5 miliona nielegalnych imigrantów, którzy w tych dniach uciekają na zachód i wschód. Ale - jak dodał - "mogą oni w najbliższej przyszłości ruszyć też na północ", a więc do Europy.
"To sytuacja poważna, która grozi przekształceniem się w dramatyczną, bo Libia nie wspiera tych ludzi. Tunezja tak, ale jest to wsparcie niezorganizowane i dlatego postanowiliśmy zorganizować misję humanitarną, by utworzyć obóz dla uchodźców" - wyjaśnił szef włoskiego MSW odnosząc się do wtorkowej decyzji rządu Silvio Berlusconiego o przystąpieniu do natychmiastowej akcji niesienia pomocy uciekinierom na pograniczu libijsko-tunezyjskim.
Włoska misja humanitarna, wspierana przez statki i samoloty, rozpocznie operację pomocy w ciągu 48 godzin.
Rząd Włoch chce poprzez ten korytarz humanitarny udzielić pomocy co najmniej 10 tysiącom ludzi. Ma też nadzieję, że do operacji tej włączą się też inne kraje.
Leon XIV ostro skrytykował politykę imigracyjną administracji Trumpa.
- Sami Niemcy policzyli bardzo szybko, że tylko w Niemczech straci pracę 100 tys. osób.
Stanowiły "niepoprawną ingerencję w konstytucyjnie chronioną swobodę wypowiedzi".
Środowisko LGBTQ+ i resort rodziny uznały we wtorek deklarację duchownych za "właściwą".
HRW: Władze tłumią działalność opozycji, niezależnych mediów i społeczeństwa obywatelskiego.