W projekcie zmian traktatowych, które zostały zaakceptowane przez Komisję Spraw Konstytucyjnych PE (AFCO) i które zostaną poddane pod głosowanie na najbliższej sesji plenarnej Parlamentu, najbardziej szokuje ich rewolucyjność i masowość - mówi w rozmowie z PAP eurodeputowany PiS Jacek Saryusz-Wolski.
"Co najbardziej uderza w pomysłach zaakceptowanych przez AFCO, a które zostaną poddane pod głosowanie na najbliższej sesji plenarnej, to ich rewolucyjność. Poczynając od tego, że we wstępie przywołuje się, jako korzenie ideowe, +dziedzictwo+ komunisty i trockisty Altiero Spinellego, poprzez kompletną likwidację prawa weta w 65 obszarach w głosowaniach w Radzie UE, aż po odwoływanie się wszędzie gdzie się da do pojęcia +gender+ - symbolu i treści rewolucji kulturalnej. Wskazuje to na ideologiczne pogłębienie całego pomysłu, którego celem, oprócz zmiany ustrojowej, jest też zmiana społeczna i antropologiczna" - podkreśla Saryusz-Wolski, jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do UE w 2004r.
Jego zdaniem, ewentualne wdrożenie zmian oznaczałoby "stworzenie oligarchicznego superpaństwa europejskiego" z redukcją roli państw narodowych do takiego stopnia, że "w zasadzie stracą atrybuty państwowości, wszelkie istotne elementy suwerenności, przestaną być państwami i będą mogły jedynie pozorować podmiotowość".
"To kopernikański rewolucyjny przewrót ustrojowy" - ocenia polityk i ostrzega, by nie traktować tego co mówi jako przesady i hiperboli.
"Nikt nie musi wierzyć mi na słowo. Projekt zmian traktatowych jest dostępny w internecie. Wystarczy chcieć go przeczytać i wyciągnąć wnioski. Czy utworzenie nowych kompetencji wyłącznych i dzielonych UE oraz likwidacja prawa weta jest wzmocnieniem, czy osłabieniem suwerenności państw członkowskich? Czy przesunięcie procesu decyzyjnego z poziomu państw, gdzie - lepiej lub gorzej - działa kontrola demokratyczna, na poziom instytucji unijnych, jest wzmocnieniem demokracji? Czy przyznanie jeszcze większej, niż obecnie, przewagi państwom dużym nad mniejszymi jest działaniem na rzecz równości?" - pyta retorycznie eurodeputowany.
Zwraca przy tym uwagę, że forsowane zmiany błędnie są nazywane "federalizacją".
"Federacje - takie jak USA, Niemcy, czy Szwajcaria - mają to do siebie, że ich części składowe mają równą, albo prawie równą wagę. Zasada w Unii - dzisiejsza i ta jeszcze bardziej wzmocniona - jest ludnościowa. Im więcej któryś kraj ma ludności, tym więcej waży. Jest to rozwiązanie zasadniczo antyfederalne. Już teraz głos obywatela Niemiec, czy Francji waży więcej niż głos obywatela Polski. A może być jeszcze gorzej. Gdyby planowane zmiany weszły w życie, to wystarczy zmowa 4 dużych państw członkowskich UE, spośród 27, mających w sumie więcej niż 50 proc. ludności UE, np. Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii, żeby mogły one narzucić swoją wolę pozostałym" - podkreśla Jacek Saryusz-Wolski, dodając: "To jest usankcjonowanie hegemonicznej oligarchii, dyrektoriatu, +grupy trzymającej władzę+, koncertu mocarstw, ale nie demokracji".
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.