W całonocnych starciach między policją a ciskającymi kamieniami młodymi ludźmi w Kairze 590 osób zostało rannych, wśród nich 40 funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - podało w środę egipskie ministerstwo zdrowia.
Poszkodowanym, w większości na skutek wdychania gazu łzawiącego, pomocy udzielali na miejscu pracownicy pogotowia.
Zamieszki wybuchły we wtorek wieczorem w jednej z dzielnic Kairu; rodziny ponad 840 ludzi zabitych podczas protestów, które na przełomie stycznia i lutego doprowadziły do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka, zebrały się, by uczcić pamięć ofiar. Zgromadzeni domagali się przyspieszenia procesów urzędników z czasów Mubaraka, ale policjanci zablokowali im drogę i nie pozwolili przejść pod ministerstwo spraw wewnętrznych.
Były szef MSW Egiptu Habib al-Adli został skazany na więzienie za korupcję, ale on i inni urzędnicy są wciąż sądzeni w związku z zarzutami dotyczącymi śmierci protestujących. Przed rozprawą w niedzielę samochody policyjne przed sądem zostały obrzucone kamieniami.
Oskarżenia postawiono również byłemu prezydentowi, który obecnie przebywa w szpitalu. Mubarakowi, którego proces rozpoczyna się 3 sierpnia, grozi kara śmierci.
Trwające do rana zamieszki na placu Tahrir były pierwszym od tygodni wybuchem przemocy od czasu obalenia prezydenta Mubaraka.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.