Biegusiem, biegusiem… Od drogi do przedszkola aż po emeryturę.
Że wszyscy święci balują w niebie, wiemy nie od dziś. Ale ta Cleo tańcujōnco już z lampiōnym na roraty, to dejcie spokój.
W blasku zniczy, które płoną na niezliczonych nekropoliach całego świata, pojawia się listopadowa refleksja zaduszkowa.
Zewnętrzny wyraz tego, co wewnątrz, jest nam potrzebny.
No tak: a w nagrodę siedź w bałaganie i w brudzie.
Leśne jezioro, warsztat samochodowy, cmentarz – rytuały. Bo w życiu „potrzebny jest obrządek".
Nie, to nie zastąpi głoszenia Dobrej Nowiny. Ale jest dobrą preewangelizacją. I realizacją przykazania miłości.
Właściwie nie wiadomo jak o tym pisać, jak do tego podejść, co jest ważne, a co pozostaje tylko tłem. Na początek dwa obrazki.
Wie grün sind deine… No właśnie, co by mu tu wstawić?
W przestrzeni publicznej pojawia się określenie „społeczeństwo otwarte” w kontrze do społeczeństwa zamkniętego. A problem wydaje się być bardziej podstawowy, bo dotyczy konkretnych ludzi.