Zima, a umysły komentatorów życia kościelnego rozpalają coraz to nowe tematy. I to nie kolejne prawdziwe czy wydumane afery, ale rzeczywiście coś się zaczęło w ostatnich dniach dziać. Wpływ modlitwy z minionego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan?
Żadna wypowiedź papieża nie pomoże, jeśli nie będzie świadków. Ludzi - rodzin i osób konsekrowanych - które swoim życiem pokażą, że wierność powołaniu to nie tylko krzyż, pod którym człowiek się ledwo czołga, w trudzie i poświęceniu, ale i radość, jakiej nie odnajdzie się nigdzie indziej.
...wpadał w złość, gdy zostawiałem na talerzu resztki jedzenia. Wtórowała mu babka, dumnie cytując znany fragment Norwida o poszanowaniu dla darów nieba.
Wątpliwości moralne wobec pomysłu tworzenia ludzko-zwierzęcych hybryd nie spowodowały prawnego zablokowania takiej możliwości. Dopiero kiedy okazało się, że ma on marne szanse powodzenia i nie znaleźli się chętni do jego finansowania, projekt utknął. Wniosek?
Decyzja czterech biskupów i papieża kończy swobodę i wymusza na każdym członku Bractwa decyzję o przyjęciu posłuszeństwa - lub już jasnym, także dla niego samego, postawieniu się poza Kościołem. Nie rozwiązuje problemu, ale ma szansę zatrzymać jego pogłębianie się.
Panuje przekonanie, że ze sztuką obcuje się w trakcie wernisaży, zwiedzania muzealnych wystaw, czy też podczas wizyt w galeriach. Ale żeby w galeriach handlowych?
Cieszyć się należy z faktu, że decyzją Benedykta XVI czterech biskupów-lefebrystów zostało przywróconych na łono Kościoła. I to u schyłku Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Wydaje mi się jednak, że do pełnego rozwiązania problemu droga jeszcze daleka.
To ja wybieram, czy pozostanę przy pytaniach i pokazaniu wątpliwości, czy zdecyduję się "udowadniać nieudowadnialne". Zapewne najłatwiej dostarczyć ludziom wyrazistej tożsamości dając odpowiedzi, choćby takie do których samemu nie ma się przekonania, ale uczciwe wobec czytelników nie jest to na pewno.
Za kilkadziesiąt lat historyk, lub piszący pracę student, przeglądając te akta, nie ujrzy w ich świetle zaangażowanego duszpasterza. Ukażą mu niezbyt sympatyczną osobowość, mającą destruktywny wpływ na duszpasterstwo swojego czasu.
Niechętnie wypowiadam się na temat lustracji. Ani nie chcę usprawiedliwiać tych, którzy ten system wspierali, ani demonizować tych, którzy domagają się ujawnienia wszystkich podłości. Wydaje mi się jednak, że część dyskutantów zaczyna ocierać się o absurd.