Zima, a umysły komentatorów życia kościelnego rozpalają coraz to nowe tematy. I to nie kolejne prawdziwe czy wydumane afery, ale rzeczywiście coś się zaczęło w ostatnich dniach dziać. Wpływ modlitwy z minionego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan?
Nieśmiałe nadzieje na nowe otwarcie w dialogu z prawosławiem po wyborze Cyryla na patriarchę Moskwy i całej Rusi, zdjęcie ekskomuniki z biskupów bractwa Piusa X, a ostatnio zapowiedź, że Tradycjonalistyczna Wspólnota Anglikanów miałaby stać się częścią Kościoła katolickiego to oznaki, że o ważnej sprawie odbudowania jedności Kościoła nie zapomniano. Gdy do tego dodać papieską zachętę do rozwoju dialogu z Kościołami przedchalcedońskimi widać, że po okresie zastoju sprawy zaczęły nabierać rozpędu. Tak to przynajmniej wygląda dla kogoś, kto nie ma codziennego wglądu w pacę watykańskich instytucji. Szczególne zainteresowanie może budzić zapowiedź przyłączenia do Kościoła katolickiego Tradycjonalistycznej Wspólnoty Anglikanów. Grupa ta, licząca obecnie około 400 tysięcy wiernych, po nieskutecznych próbach sprzeciwu wobec odchodzenia anglikanów od tradycyjnego nauczania, odłączyła się od Wspólnoty Anglikańskiej pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia. W 2007 r. Abp Hepworth, w imieniu 60 biskupów tej wspólnoty napisał list do Benedykta XVI, w którym wyraził wolę przystąpienia do Kościoła katolickiego. Teraz dowiadujemy się, że Stolica Apostolska rozważa utworzenie dla przychodzących do Kościoła katolickiego byłych anglikanów personalnej prałatury. Popieranie aborcji, święcenia kobiet, a ostatnio także święcenie zadeklarowanych homoseksualistów to zbyt dużo dla szczerze przywiązanych do anglikańskiej tradycji. Dlatego wielu anglikanów próbuje zakładać własne Kościoły lub przyłączać się do już istniejących. Przyłączenie do Kościoła katolickiego Tradycjonalistycznej Wspólnoty Anglikanów może spowodować, że pod jej skrzydła zechcą schronić się inne wspólnoty, niezadowolone z liberalnych reform w łonie anglikanizmu. W tej sprawie nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, ale rozpad Wspólnoty Anglikańskiej wydaje się nieunikniony. Tradycyjnym anglikanom nie obiecuje się zbyt wiele. To nie byłaby unia, dzięki której powstałby jakiś Kościół anglikańskokatolicki. Podobnie jak chcący wrócić do jedności z Kościołem lefebryści, byli anglikanie mieliby tworzyć prałaturę personalną. A to nie jest, wbrew opinii niektórych komentatorów, jakaś ogólnoświatowa diecezja podległa jedynie Kongregacji ds. Biskupów. Kościół katolicki ma zasadniczo strukturę terytorialną. To znaczy członkiem konkretnej parafii czy diecezji zostaje się nie przez zadeklarowanie przynależności do niej, ale przez zamieszkiwanie na jej terytorium. Choć prałatura personalna kieruje się własnymi statutami, wedle prawa kanonicznego jej działalność wymaga jednak zgody biskupa diecezji, na terenie której działa lub zamierza działać. Czy zmieszczą się w tych ramach byli anglikanie? A przede wszystkim, czy zmieszczą się w tych ramach lefebryści? Czas pokaże. Wydaje się jednak, że instytucja prałatury personalnej, z „jednostki do zadań specjalnych” staje się wyjściem awaryjnym przy braku zgody na unifikację.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.