Kto uważa, że da się uprawiać politykę obok moralności, ten okłamuje siebie i innych.
Wydarzenia, które miały miejsce w naszym parlamencie 13 kwietnia okazały się potwierdzeniem i zwieńczeniem całego szeregu wcześniejszych sygnałów.
Trudniej wzbudzić współczucie dla zarodka. Zarodek nie przyjdzie do parlamentu. Zapłaci za to życiem.
Pamiętam oburzenie pewnego zacnego katolika, gdy dowiedział się, co Jan Paweł II robił z dawanymi mu w prezencie kielichami i innymi naczyniami liturgicznymi.
Problem co robić z zamrożonymi embrionami do niedawna wydawał się jedynym praktycznym problemem związanym ze sztucznym przekazywaniem życia. Wszystkie inne mogły wydawać się strachami przewrażliwionych etyków. Dziś okazało się, że owe wydumane problemy są jak najbardziej realne. Niektóre amerykańskie ośrodki na zamówienie rodziców produkują upośledzone dzieci.
Coś sprawiło, że temat dyżurny drugiego dnia świąt tym razem nie wypalił. Może pogoda, może zapowiadane kary, ale nie było mrożących krew w żyłach opowieści o chuligańskich wybrykach młodych ludzi, biegających po ulicach z wiadrami wody. I dobrze.
Cudowny czas, mamy Święta Zmartwychwstania Pańskiego, najważniejszy czas w roku kościelnym. Każdy chrześcijanin spowiada się i przystępuje do Komunii Świętej. Ale czy na pewno? Czy wiemy co świętujemy? Mam wrażenie, że nie do końca...
Uświadomienie sobie, że wyznawców Jezusa Chrystusa, który zmartwychwstał, jest tak dużo, dodaje sił.
Wielki Piątek to dla chrześcijan czas zadumy nad wszystkim, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu na peryferiach wielkiego świata, w rządzonej przez namiestnika rzymskiego Jerozolimie. W tamtej historii, jak w soczewce, skupiają się odwieczne ludzkie problemy: wielkość i podłość, wierność i zdrada, sprawiedliwość i manipulowanie prawem.
Nawet najświętszy ksiądz nie jest aniołem i zdarza mu się zgrzeszyć.