Interesują mnie wyłącznie ludzie o skrystalizowanych poglądach i tacy, którzy umieją ich bronić. Ludzie, którzy potrafią powiedzieć „tak" lub „nie". Ludzie wystarczająco wolni, by potrafili umysłowo przekroczyć klatkę statystyki.
Świadkiem niebywałej rozmowy byłem podczas swej niedawnej podróży pociągiem. Naprzeciw mnie usiadły dwie tegoroczne maturzystki, omawiające kwestie związane ze zbliżającą się studniówką...
Widząc, jak łatwo i głęboko dzielą ludzi drobne różnice w poglądach, nie dziwię się, że kiedyś do podziałów między chrześcijanami doszło. Bardziej mnie boli, że raz wykopanych dołów, mimo wielu prób, przez setki lat nie udało się porządnie zakopać.
Czy walka i dialog na płaszczyźnie światopoglądowej i kulturowej wykluczają się podobnie, jak na płaszczyźnie politycznej? Wydaje mi się, że nie. Co więcej, dopiero ich połączenie może być naprawdę skuteczne.
Nie pójdę zatem śladem kolegów z innych redakcji i nie będę zastanawiał się nad tym, kto zostanie kolejnym przewodniczącym Konferencji Episkopatu, bo w moim proboszczowskim odczuciu są sprawy ważniejsze.
Parę dni temu w Legnicy pobito wracającego z kolędy księdza. Sprawców, 14-letnich chłopców, ujęto. Pobity z poważnym urazem oka trafił do szpitala. Wydawałoby się smutna, dość oczywista sprawa. Niestety, nie dla wszystkich.
Świeccy „muszą być do [apostolstwa] odpowiednio przygotowywani" - mówił arcybiskup Michalik. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że podstawą tego przygotowania powinno być wychowanie do myślenia i odpowiedzialności. Szkoła korzystania z sumienia.
„Ja filmy polskie dzielę na trzy grupy: na gnioty, chały i śmiecie", stwierdził kiedyś, w rozmowie z Tomaszem Raczkiem, nieżyjący już niestety Zygmunt Kałużyński. Dlaczego akurat te słowa wróciły do mnie, po obejrzeniu w kinie „33 scen z życia"?
Tyle słów o wolności i prawach człowieka. W walce o nie Ameryka potrafi wszczynać wojny na drugim końcu globu i oburzać się - oczywiście zachowując sobie furtkę do robienia interesów gospodarczych - na niedemokratyczne praktyki w innych krajach. Jednocześnie od 7 lat więzi bez sądu nie swoich obywateli.
Jeśli nie ma dowodów ani nawet wyraźnych przesłanek trzeba powstrzymać się od ocen, a tym bardziej insynuacji, z którymi polemizować nie sposób. A ewentualne przywrócenie sprawiedliwości w tych przypadkach, w których ktoś uniknie kary, pozostawić Bogu, który dokumentów nie potrzebuje.