I ja studiowalam na KUL -u w latach 1959 - 1964 r. Trudny okres,ciekawi pracownicy naukowi i administracyjni ,interesujacy koledzy i kolezanki w tym ksieza i zakonnice. Mieszkalam w trudnych warunkach w kilku akademikach ale czlowiek chcial zdobywac wiedze i cos w tamtym czasie osiagnac.Udalo sie.Cieplo wspominam s.Urszulanke kierowniczke akademika na ul Chopina - w domu profesora w ostatnim r. studiow.Ponadto prof. Losia,ks.M. Zywczynskiego,lektorke j. lacinskiego z pierwszych trzech lat studiow oraz p.Martyniakowa ,lektorke j.francuskiego.
Ja studiowałam na KUL-u w latach 80 - tych. Wtedy była to jeszcze uczelnia katolicka. Teraz nie wspomagam tej uczelni datkami, bo zatraciła swój katolicki charakter.
Mieszkalam w trudnych warunkach w kilku akademikach ale czlowiek chcial zdobywac wiedze i cos w tamtym czasie osiagnac.Udalo sie.Cieplo wspominam s.Urszulanke kierowniczke akademika na ul Chopina - w domu profesora w ostatnim r. studiow.Ponadto prof. Losia,ks.M. Zywczynskiego,lektorke j. lacinskiego z pierwszych trzech lat studiow oraz p.Martyniakowa ,lektorke j.francuskiego.