Nie ma co ukrywać. Kościół katolicki w Polsce ma z Panią Prezydentową problem.
Bronimy prawa do obecności krzyża w przestrzeni publicznej. I bardzo dobrze. Ale czy sami mamy krzyż w naszej "przestrzeni prywatnej"? Czy i gdzie wisi on w naszych domach? Czy jest otoczony szacunkiem?
Czy bp Evans powinien ostentacyjnie opuszczać AI, czy też raczej powinien w niej zostać i intensywnie pracować nad jej członkami, aby zrozumieli swój błąd?
Oskarżeniem o zbytnie przywiązanie do dóbr tego świata łatwo księdza uderzyć. Ale równie łatwo tym samym oskarżeniem zrobić krzywdę całemu Kościołowi.
Śledząc uważnie działania katolików (także w Polsce), raz po raz natrafia się na samobójcze bramki strzelane z całą powagą i uzasadniane wzniosłymi hasłami.
Jestem przekonany, że Kościół katolicki, jako społeczność, jako wspólnota, bardzo potrzebuje elity intelektualnej.
Wydarzenia ostatnich dni, które miały miejsce w Australii, jasno dowodzą, że Kościół nie zawraca ku przeszłości, lecz nadal niezmiennie wychylony jest ku przyszłości.
Masowe piesze pielgrzymowanie jest wciąż wyróżnikiem polskiego katolicyzmu. Nie jest jednak powiedziane, że tak będzie zawsze.
Nie można tkwić w okopach i patrzeć z obojętnie lub ze smutkiem w oczach jak oni powolutku znikają w oddali.
Według socjologów i rozmaitych innych specjalistów księża nie tylko w Polsce mają problem z tożsamością. Coś jest na rzeczy.