Esbek spreparował teczkę księdza

Przez blisko pięć lat były esbek Andrzej G. z Torunia pisał fałszywe raporty, które sygnował pseudonimem księdza Janusza K. - donosi Gazeta Wyborcza.

Wcześniej, bez jego wiedzy, wciągnął go na listę tajnych współpracowników SB. - Takie są te teczki, niektóre z nich to po prostu lipa - mówi prof. Wojciech Polak, historyk z UMK Duchowny dowiedział się, że figuruje jako TW "Jan" dopiero kilka miesięcy temu, gdy odkryła to Międzydiecezjalna Komisja Historyczna badająca materiały tajnych służb PRL na temat domniemanej współpracy księży z UB i SB. Chcąc się oczyścić z podejrzeń, ks. Janusz złożył w IPN doniesienie na Andrzeja G., byłego oficera IV wydziału SB do walki z Kościołem. Śledztwo potwierdziło, że kapłan nie donosił. - Była to typowa rejestracja dla statystyki, aby wykazać się przed przełożonymi - mówi prokurator Mieczysław Góra. W IPN zachowała się teczka spreparowana przez esbeka - tworzył ją od 12 grudnia 1977 r. do 29 stycznia 1982 r. Oprócz sfałszowanego raportu o werbunku księdza jest w niej 19 innych podrobionych dokumentów. To głównie raporty, które Andrzej G. pisał - co potwierdziła ekspertyza grafometryczna - podszywając się pod księdza K., wówczas młodego, sympatyzującego z "Solidarnością" wikariusza z toruńskiej parafii św. Jakuba. - Na przełomie lat 70. i 80. w SB odbywały się wręcz "narady produkcyjne" na ten temat - opowiada prof. Polak, jeden z członków MKH. - W Toruniu zbierali się np. raz na kwartał i ustalali, że każdy oficer, który zwykle powinien prowadzić od 12 do 14 TW, zwerbuje w ciągu trzech miesięcy jednego księdza. Ponieważ chętnych nie było, aby wykonać plan, esbecy szukali na nich haków. Czasem były to sprawy związane z prowadzeniem samochodu "po kielichu". Gdy haków nie było, kontaktowali się z jakimkolwiek księdzem, który godził się na to, bo np. budował kościół, i wolał dobrze żyć z władzą, aby nie mieć problemu z przydziałem cementu. Słuchali, jak opowiadał np. o pogodzie lub o filozofii, a potem bez jego wiedzy rejestrowali go i wykazywali wynik. Profesor i MKH odkryli już kilka takich przypadków. Najbardziej kuriozalny dotyczył o. Władysława Wołoszyna, jezuity, który w stanie wojennym pomagał represjonowanym studentom i pracownikom Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Esbek Marek K. zarejestrował go jako TW "Myśliciela", choć jednocześnie był rozpracowywany przez sztab funkcjonariuszy. W IPN zachowała się statystyka agentów według kategorii zawodowych tzw. dziennik agentury, z którego wynika, że do połowy lat 80. liczba TW wśród "administratorów parafii" w dawnym woj. toruńskim wynosiła ok. 50. - Według tego samego dziennika tylko w ciągu jednego kwartału 1985 r. ich liczba drastycznie spadła do nieco ponad 20 - opowiada prof. Polak. - Do dziś pozostaje to zagadką. Można tylko przypuszczać, że ktoś zorientował się, że w teczkach narastała lipa, i zrobiono z tym porządek. - Dlaczego SB tak ochoczo fałszowała teczki? - pyta dziennikarz GW. Prof. Polak: - Wynikało to z PRL-owskiego pozoranctwa, które dotyczyło wszystkich dziedzin życia. Chodziło tylko o to, by wykazywać się w statystykach, co mogło być pretekstem do otrzymania lepszego wynagrodzenia. W archiwach jest przypadek księdza z małej miejscowości, który został bez jego wiedzy zarejestrowany jako TW jeszcze wiosną 1989 r. po jednej bardzo ogólnej rozmowie. Esbek, który to zrobił, napisał, że "ksiądz o werbunku jeszcze nie wie, ale on będzie kontynuował akcję oswajania go z SB". Więcej już się z nim nie spotkał. Teczka jednak pozostała i bez weryfikacji mogła wyrządzić temu księdzu wielką krzywdę. Dlatego trzeba podchodzić do tych spraw z dużym wyczuciem, a badaniem dokumentów powinni zajmować się fachowcy. Andrzej G. odpowie teraz przed sądem.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
19°C Poniedziałek
dzień
20°C Poniedziałek
wieczór
19°C Wtorek
noc
16°C Wtorek
rano
wiecej »