Jedyną szansą jest jednogłośność w sprawach ważnych. Zwracam uwagę: jednogłośność, nie jednomyślność!
Rozmowa Kościoła katolickiego w Polsce o sobie samym toczy się aktualnie po opłotkach, na korytarzach, po kątach. A chwilami - mam wrażenie - odbywa wręcz „za płotem”, na „terenie pozakościelnym”.
Zamiast mówić o kimś, że jest dobry, lepiej jego dobroć pokazać. Zamiast mówić o sobie, że jest się chrześcijaninem, lepiej postępować tak, żeby nie było wątpliwości. Taką logiką kierowali się zapewne twórcy filmu „Bella”, który po czterech latach od premiery w 2006 roku trafił szczęśliwie do wybranych kin w Polsce.
Kto nie miał pieniędzy otrzymał inną „intratną” ofertę: oddanie nerki, którą następnie handlarze sprzedadzą do jakiejś dobrze prosperującej klinki.
Czy pobożność ludowa jest Kościołowi potrzebna? Czy brat papieża ma rację?
W Kościele nikt nie wymyślił niczego skuteczniejszego niż sakramenty ustanowione przez Jezusa.
Różnice stanowisk można wykorzystać. Niestety, wymaga to czegoś, o co w Kościele niespodziewanie trudno: jedności i zgody na różnorodność.
Podobno są w Europie diecezje, w których zanim się księdza mianuje proboszczem, sprawdza się, w jaki sposób odprawia Mszę świętą. Czy z wiarą, zgodnie z mszałem, czy nie udziwnia, nie zamienia Najświętszej Ofiary w jakąś parodię.
Człowiek publicznie nawołujący do morderstwa powinien zostać aresztowany. W Pakistanie nie tylko chodzi wolno, ale jest autorytetem
Wydarzenia ostatnich dni pokazały, że pojęcie dobra wspólnego jest naszym politykom obce. Ważniejszy jest interes partii.