Politycy mówią, że duchowni są zajęci kampanią wyborczą i biorą się za katechizację
Politycy martwią się o losy Kościoła. Coraz częściej powtarzają, że duchowieństwo zamiast zajmować się głoszeniem Ewangelii, angażuje się w kampanię wyborczą. Działacze polityczni rozumieją, że zatrzęsienie nowych obowiązków daje się Kościołowi we znaki, stąd sami postanowili wziąć się za katechezę.
Na antenie radiowej „Trójki” można było dziś usłyszeć pierwszą (nie wiem, czy ostatnią) „katechezę” w wykonaniu Elżbiety Radziszewskiej. Minister była uprzejma w swoich rozważaniach zgłębić tajemnicę powszechności Kościoła. Jej tłumaczenie było naprawdę zaskakujące. „Kościół jako katolicki czyli powszechny powinien jednoczyć wszystkich swoich wyznawców, a jeżeli stawia wewnątrz granice partyjne, to znaczy, że część swoich wiernych odtrąca i to jest niedobrze”.
No proszę, przez wieki tradycja Kościoła wypracowywała pod natchnieniem Ducha Świętego własny pogląd w tej sprawie, a tu rach, ciach – polityk jednym prostym zdaniem wszystko tłumaczy.
Sam nie wiem, czy bardziej niebezpieczne są antykościelne protesty, podczas których wykrzykuje się antyklerykalne hasła, drze Biblie i co tam jeszcze komu do głowy przychodzi, czy też tego rodzaju subtelne manipulacje. Tak, manipulacje, bo redefiniowanie pojęć nie jest niczym innym jak manipulacją. Nie podejrzewam, że minister Radziszewska kierowała się złą wolą. Sądzę, że było to zwykłe przejęzyczenie. Jednak w żaden sposób nie zmniejsza to szkodliwości wygłaszanych przez nią - przepraszam za dosadność - bredni.
Prawda, że Kościół jest powszechny. W taki wierzymy i tę wiarę wyznajemy chociażby w każdą niedzielę: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”. Jednak powszechny, to nie znaczy taki, który pozwala każdemu ze swoich członków żyć, jak mu się podoba i robić, co mu się podoba. Powszechność oznacza, że Kościół jest wspólnotą wszystkich wyznawców Chrystusa – tych na ziemi, jak też tych, którzy przeszli już do lepszego życia.
Ta wspólnota jest ponad podziałami kulturowymi, narodowymi, etnicznymi. Ta wspólnota powinna być przede wszystkim ponad jakąkolwiek polityką. Polityka nie jest zadaniem Kościoła. Jego zadaniem jest głoszenie Chrystusa i wspólne wędrowanie do zbawienia po jego śladach. Jeśli polityka kłóci się w jakikolwiek sposób z nauką Kościoła, jego pasterze mają prawo protestować. Na ich sumienie spada kwestia stylu, w jakim to robią. To jasne, że polityk może być niezadowolony z ich protestów, bo one mogą zaszkodzić jego popularności. Jednak jeśli (świadomie lub nie) opinii publicznej przedstawia Kościół wykoślawiony i robi to z pozycji nieomylnego autorytetu, to jest to grube nadużycie, które musi być czym prędzej sprostowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.