Po starych nowych czasach nadchodzą kolejne nowe ze swoimi wyzwaniami. Z czym ku nim wychodzimy?
Doczekaliśmy czasów, w których chcąc, nie chcąc dobrze jest mieć na uwadze, że gdzieś w tłumie może się ukrywać ktoś, kto może chcieć nas skrzywdzić. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Dosłownie.
Kto nie chce, ten Go nie zobaczy. Kto otworzy oczy serca...
Chrześcijaństwo skulone i przerażone, chrześcijaństwo które chowa się za murami i zakopuje pod kołdrą, to sól zwietrzała. Na nic się nie przyda.
Podobnych i drastyczniejszych sytuacji w tamtych, „socjalistycznych” czasach było wiele. Moje wspomnienia są tylko przykładową ilustracją. Dziś jest inaczej. Po prostu dziś jest normalnie.
Przeważnie wyciągani są z cienia, gdy w jakimś zakątku świata zaczyna się źle dziać. Ich zwyczajna codzienność niestety zbyt mało nas interesuje. Myślę o misjonarzach.
29 maja 2007 roku, w Aparecidzie, ogłoszono dokument końcowy piątej Latynoamerykańskiej Konferencji Episkopatu.