Instalacje nuklearne, będące w gestii francuskiego Komisariatu Energii Atomowej (CEA) przeszły tzw. stress-testy - dodatkowe próby bezpieczeństwa, zarządzone po wypadku w Fukushimie - powiedział PAP wiceprzewodniczący CEA Herve Bernard.
Jak przypomniał, po wypadku w Fukushimie Komisja Europejska nakazała przeprowadzić dodatkowe testy bezpieczeństwa (tzw. stress-testy) reaktorów energetycznych, ale na polecenie premiera kraju Francja postanowiła sprawdzić wszystkie rodzaje instalacji.
"Wiemy już, jakie są rezultaty z naszej strony. Generalnie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo instalacji we Francji, nie ma obaw, nawet pomimo dodatkowych wymagań. Potrzebne będzie kilka niewielkich zmian, ale nie ma potrzeby, by te instalacje wyłączać" - powiedział Bernard.
Francuska Agencja Bezpieczeństwa Jądrowego przeprowadziła już testy u trzech największych (spośród 12) operatorów instalacji nuklearnych we Francji: EdF, Arevy i CEA. Sprawdzono pięć instalacji CEA, pięć działających reaktorów EdF i zakład przeróbki paliwa jądrowego Arevy w Le Hague. Testy pozostałych instalacji skończą się we wrześniu 2012 r.
Chodzi o testowanie zachowania instalacji poza projektowanymi granicami bezpieczeństwa - w przypadku braku wody, zasilania, zalania wodą, trzęsienia ziemi silniejszego niż przewidziano w projekcie. Trzeba też przetestować sposób zarządzania takim kryzysem, czyli czynnik ludzki - dodał Bernard.
"W praktyce takie próby polegają na przyjęciu założenia, że następuje odcięcie zasilania czy trzęsienie ziemi wielokrotnie silniejsze niż kiedykolwiek zaobserwowano w danej okolicy. Testowano granice odporności, jeżeli stanie się coś, czego nie dało się przewidzieć. Nawet jeśli coś nie może się wydarzyć, to jednak zakładamy, że się wydarza i badamy konsekwencje, czy być może instalacja nie wytrzyma albo czy nie dojdzie do uwolnienia radioaktywności" - mówił Bernard.
Podkreślał, że to, co się stało w Fukushimie, czyli eksplozja wodoru w obudowie reaktora oraz zachowanie się stopionego rdzenia, od wielu lat było przedmiotem badań, prowadzonych przez CEA. Ich skutki dawno temu zbadano i wprowadzono odpowiednie środki zapobiegawcze - dodał Bernard.
"Dzięki naszym badaniom, 10 lat temu wewnątrz obudowy wszystkich francuskich reaktorów zainstalowano całkowicie pasywne rekombinatory wodoru, które pochłaniają ten gaz, uniemożliwiając eksplozję" - podkreślił. Jak tłumaczył, urządzenie, zwane chwytaczem stopionego rdzenia, budowane w nowych francuskich reaktorach EPR, to efekt badań CEA, która wyszła z założenia, że stanie się to, czego teoretycznie w ogóle nie powinno brać się pod uwagę - czyli, że rdzeń przepali obudowę reaktora i wypłynie na betonowe fundamenty.
To efekt zastosowania zasady "bezpieczeństwa w głąb", czyli przygotowania się na zdarzenie, które w ogóle nie powinno się zdarzyć i ograniczenie jego konsekwencji przez budowanie kolejnych barier bezpieczeństwa - podkreślił wiceszef CEA.
CEA jest rządową organizacją prowadzącą badania w trzech zasadniczych dziedzinach: obronność i bezpieczeństwo, wszystkie źródła energii o niskiej emisji CO2 (atom i odnawialne) oraz technologie materiałowe i informatyczne. Jedna trzecia działalności to badania fundamentalne, pozostała część to zastosowania praktyczne. CEA prowadzi badania m.in. nad symulacjami wybuchów głowic jądrowych, nad technologiami następnych generacji reaktorów, materiałami, które znajdą w nich zastosowanie i systemami komputerowymi, które będą je kontrolować.
CEA pracuje m.in. nad projektami reaktorów IV generacji, których pierwsze egzemplarze demonstracyjne powinny zacząć działać za ok. 10 lat, a za 20 mają być budowane seryjnie. Będą to reaktory na szybkich neutronach, potrafiące znacznie wydajniej zużywać paliwo jądrowe, chłodzone np. ciekłym sodem czy ołowiem. Przy projekcie wysokotemperaturowego reaktora chłodzonego gazem CEA współpracuje z polskimi placówkami naukowymi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.