W ciągu ostatniego roku obrońcom życia w Bostonie udało się ocalić 116 nienarodzonych dzieci, które miały zostać zabite w klinikach aborcyjnych – informują działacze lokalnej filii organizacji pro-life, Operation Rescue.
Nawet w ostatni dzień 2011 roku doradcom stojącym przed jedną z trzech placówek bostońskich Planned Parenthood udało się odwieść młodą kobietę od zamiaru aborcji.
Bill Cotter z Operation Rescue wyjaśnił, że obowiązują ścisłe kryteria, jeśli chodzi o uznanie konkretnego dziecka za ocalone od aborcji. Przyszła matka musi odwiedzić klinikę aborcyjną i po wyjściu zadeklarować słownie ulicznym doradcom pro-life, że nie dokonała aborcji i ze nie zamierza już tego zrobić.
W 2010 roku w Bostonie ocalono 74 nienarodzonych dzieci, a w 2009 roku – 99.
Zdaniem obrońców życia, pikiety i czuwania modlitewnych pod ośrodkami aborcyjnymi przynoszą pozytywne rezultaty, bo coraz więcej Amerykanów jest przeciwko zabijaniu nienarodzonych dzieci. Skuteczność wynika też z przyjęcia nowej strategii. Przed klinikami wywieszane przykuwające oko banery ostrzegające przed niebezpieczeństwem aborcji. Podczas różnych imprez w pobliżu szkół i uczelni lub na ulicach działacze wręczają także profesjonalnie wykonane broszury na ten temat.
Organizacja Operation Rescue 2 lata temu zainaugurowała "Projekt Daniel 5: 25", którego nazwa nawiązuje do tego fragmentu biblijnej Księgi Daniela, w którym prorok odczytywał tajemnicze napisy na ścianie i przepowiadał upadek władców babilońskich i perskich. Działacze pro-life argumentują, że także dni przemysłu aborcyjnego są policzone.
Kampania ma na celu ścisłe monitorowanie funkcjonujących klinik aborcyjnych pod względem przestrzegania prawa, ale i zachęca do modlitwy i pomocy kobietom, które chcą dokonać aborcji.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.