Europa będzie jeszcze dziękować Węgrom za Orbána. O ile przykładnej naprawie państwa nie przeszkodzi międzynarodowa histeria wokół węgierskiej „dyktatury”.
Nie rozumiem tej zmasowanej nagonki na nasz kraj. Unia Europejska musi zdawać sobie sprawę, że mamy prawo decydować o sobie – mówi Matiu, student budapesztańskiej Business School. Rozmawiamy pod budynkiem uczelni na ulicy Alkotmány, prowadzącej do placu imienia Lájosa Kossutha, narodowego bohatera walki o niepodległość. Przy placu imponujący budynek węgierskiego parlamentu (Országház). W samym środku siedziby władzy ustawodawczej, pod kopułą – otoczona strażnikami Korona świętego Stefana. Symbol narodowej dumy i ciągłości państwowej. W ostatnich miesiącach jednak obecność Korony w sercu życia politycznego Węgier i czujne oczy „halabardników” nabrały wyjątkowego znaczenia. Kilka dni po naszej wizycie pod parlament przyjdzie ponad 100-tysięczny tłum zwolenników rządzącej partii Fidesz. Transparenty z napisami w rodzaju „Nie będziemy kolonią Europy” to sprzeciw wobec presji wywieranej na suwerenny rząd przez międzynarodowe instytucje. Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwko Węgrom za naruszenie prawa unijnego. Trudno jednak nie dostrzec, że nie w zakwestionowanych przepisach leży główny problem Unii z Węgrami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.