Wpływowe środowiska polityczne i medialne w Polsce ustawicznie podważają w nas sens bycia Polakiem i katolikiem zarazem – pisze prof. Jan Żaryn w swej sylwetce śp. prof. Wiesława Chrzanowskiego. „Szukajmy zatem podpowiedzi u ludzi takich jak prof. Chrzanowski, których uczynki i cała biografia potwierdzają wypowiadane przez nich słowa” – dodaje.
W warunkach Polski komunistycznej Chrzanowski widzi potrzebę współpracy z młodzieżą, która – jak podkreślał - zawsze z natury jest opozycyjna, a intuicja charakterystyczna dla młodości wyławia wszelkie zakłamanie i nieudolności. Doświadczenia z jego własnej młodości – czasu wojny, powojnia i stalinowskiego więzienia – staną się podstawą programu wychowawczego, kierowanego przez niego do młodzieży poszukującej wyjścia z zaklętego kręgu niemożności - czyli tak charakterystycznego stanu umysłu dla większości Polaków żyjących w latach PRL. Także młodzież, z kręgu późniejszego Ruchu Młodej Polski, z Aleksandrem Hallem i Markiem Jurkiem na czele, znajdzie w nim mistrza i intelektualnego przewodnika.
W początkach lat siedemdziesiątych funkcjonariusze SB informowali: „W okresie wydarzeń grudniowych twierdził, że spowodowały one dużą integrację narodową przeciwko istniejącemu ustrojowi, którą kontynuować powinien nadal Kościół mający ku temu odpowiednie możliwości techniczne. Jedynie Kościół, który jest w opozycji do ustroju, dysponuje równocześnie bazą materialną, która może być uruchomiana dla uświadomienia społeczeństwa i stosowanego wychowania politycznego. […] Jest zdania, że na młodzież należy uważnie patrzeć i dużo z nią rozmawiać […]. Wygłaszał prelekcje dla kół młodzieży akademickiej” itd. To jedynie nieliczne przykłady „zarzutów” kierowanych pod adresem Chrzanowskiego z początku lat 70-tych. Represje, które stanowiły nieodłączny element tych raportów z lat 1956 – 1972 polegały m.in. na kilkakrotnym odrzuceniu uchwały Rady Adwokackiej o wpisanie Chrzanowskiego na listę adwokacka, a także rewizję w domu, zatrzymaniem w związku z procesem młodych narodowców z początku lat 60-tych, odmową wydania paszportu.
Oznaczało to w praktyce, iż nadal był więźniem reżymu, któremu do 1972 r. nie wolno było wyjeżdżać z kraju. Z konieczności zatem został radcą prawnym, a nawet kierownikiem Zespołu Radców Prawnych Centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego, od 1972 r. zaś pracownikiem naukowym Spółdzielczego Instytutu Badawczego. Wtedy także, w latach 70-tych, zdobywał kolejne stopnie naukowe: doktora (1975 r.) i doktora habilitowanego (1979 r.).
W 1972 r. Chrzanowski dostał po raz pierwszy paszport i mógł wyjechać zagranicę; wybrał Rzym. Po powrocie odbył rozmowę z funkcjonariuszem biura paszportowego, któremu musiał zdać paszport. Fakt ten został wykorzystany przez SB do nawiązania z nim dialogu operacyjnego, czyli rozmów z jednej strony nękających, a z drugiej strony stanowiących podstawę do ewentualnego werbunku. Został zakwalifikowany (bez swej wiedzy) jako tzw. kandydat na TW. Te nowe formy nacisków, polityka „kija i marchewki”, zastosowane wobec Chrzanowskiego, zdaniem SB „spowodowały, że jego zachowanie stało się lojalne oraz nacechowane jest znaczną dozą rozsądku, gdyż zaprzestał przejawiać postawę rewizjonistyczną” – jak pisano w notatce z marca 1974 r.
Z kolei sam Chrzanowski wspominał po latach, te rozmowy prowadzone pod przymusem, miały „osłabić nacisk bezpośredniej obserwacji, a przecież w domu miałem sporo emigracyjnych książek, które pożyczałem […] współpracowałem okresowo z parafialnymi duszpasterstwami akademickimi, miałem liczne kontakty, w tym w ramach zespołu informacyjnego przy Ks. Prymasie”. Pod wpływem tych spotkań, funkcjonariusze SB zdecydowali się na założenie mu teczki tajnego współpracownika. Został zarejestrowany jako TW „Spółdzielca”. Ocena dokonana przez funkcjonariuszy była jednak nieprawdziwa, jak sami wkrótce przyznali: „W toku współpracy »Spółdzielca« istotnych informacji nie przekazał. Uzyskane od niego informacje ustne (pisać nie chce) są ogólnikowe i nie zawierają danych kompromitujących interesujące nas osoby. […] Jednocześnie spotkań nie zrywa. Jest kulturalny. Stara się stworzyć pozory, że zależy mu na poprawnych układach z SB. […] Stąd też dalsze utrzymywanie ze »Spółdzielcą« kontaktu operacyjnego jako TW jest niecelowe. Uważam, że należy przerwać z nim współpracę i wyeliminować z ewidencji czynnych tajnych współpracowników” – pisał w marcu 1976 r. zniechęcony wynikami swojej pracy z TW kpt. Szlubowski.
Z zachowanych materiałów wynika, że faktycznym celem pozyskania była próba zdobycia od Chrzanowskiego informacji na temat prymasa Stefana Wyszyńskiego, z którym ściśle współpracował co najmniej od 1965 r. Uczestniczył przez kolejne lata (do 1981 r.) w pracach tzw. Zespołu Informacyjnego przy Prymasie Polski. Należeli doń także m.in. działacze SP i KSMA „Odrodzenie”, jak np. Konstatny Turowski, czy Józef Kwasiborski, a także prawnicy, jak np. mec.. Władysław Siła-Nowicki, czy mec. Stefan Kaczorowski (także działacz SP). Gdy Chrzanowski zorientował się, w jakiej roli ma wystąpić wobec funkcjonariuszy SB, natychmiast odmówił dalszych kontaktów.
W 1976 r. roku Wiesław Chrzanowski, nadal pozostając w łączności z Prymasem, włączył się w nurt opozycji antysystemowej, a następnie stał się inspiratorem powołania Ruchu Młodej Polski i jednym z głównych doradców „Solidarności”. Po latach Chrzanowski wspominał swoje spotkanie z przyjaciółmi Halla w duszpasterstwie o. Ludwika Wiśniewskiego OP w listopadzie 1978 r.: „[Jerzy] Turowicz poświęcił swój referat dwóm nurtom katolicyzmu. W nurcie endeckim dostrzegł głównie antysemityzm. Po tym wystąpieniu odezwał się bardzo śmiało młody człowiek i powiedział, że nie całkiem to rozumie, bo przecież w tym nurcie byli tacy ludzie, jak Władysław Konopczyński czy Ignacy Chrzanowski. Czy główną cechą tych intelektualistów był obskurantyzm, antysemityzm? Potem się okazało, że to był Olek. Było z nim tam kilka osób z późniejszego RMP. Kiedy z kolei ja mówiłem, czułem wsparcie z ich strony”.
Równolegle, a szczególnie po śmierci w 1977 r. Konstantego Skrzyńskiego, utrzymywał kontakty z emigracyjnymi władzami Stronnictwa Narodowego (m.in. Tadeuszem Bieleckim, Antonim Dargasem, Wojciechem Wasiutyńskim i Albinem Tybulewiczem). Stał się głównym rezydentem SN (obok Leona Mireckiego) na kraj, co zaowocowało także – już w latach 80-tych – nawiązaniem kontaktu między emigracją narodową a młodymi działaczami RMP i innych nurtów nawiązujących do dorobku obozu narodowego. Chrzanowski utrzymywał relacje z tą częścią obozu narodowego (jak Wojciech Wasiutyński i Albin Tybulewicz), która pozostawała wierna myśli narodowej reprezentowanej przez zmarłych przywódców Stronnictwa: Tadeusza Bieleckeigo i Zygmunta Berezowskiego. W ostatniej dekadzie PRL nurt ten stanowił mniejszość w SN na emigracji, gdzie zyskał przewagę myśl polityczna Jędrzeja Giertycha, podtrzymywana przez prezesa ZG SN na wychodźstwie Antoniego Dargasa i jego najbliższych współpracowników. Z ich inspiracji i przy ich wsparciu działały w kraju drobne partie narodowe, w dużej mierze skutecznie paraliżowane w swej autonomii przez SB i jej agenturę. Środowiska te, w odróżnieniu od Wasiutyńskeigo i Chrzanowskiego, miały sceptyczny stosunek do ruchu „Solidarności” – także po 13 grudnia 1981 r., i opozycji z lat 70-tych, przesiąkniętej (ich zdaniem) zbyt mocno „agenturą” prokomunistyczną i żydowsko-masońską, zarazem.
Jak pisał Wojciech Turek, efektem tego myślenia prezesa ZG SN na emigracji, było osamotnienie Chrzanowskiego i Wasiutyńskiego, którzy poruszali się „w próżni stanowiącej skutek dramatycznego zerwania ciągłości między obozem narodowym Dmowskiego a współczesnymi partiami prawicowymi”. Efektem tego rozstania się Chrzanowskiego z głównym nurtem organizacyjnym obozu narodowego na emigracji, a jednocześnie wolą kontynuacji rzeczywistej – czyli twórczej - myśli przywódcy obozu Romana Dmowskiego, było założenie w 1989 r. przez niego i grupą działaczy z nim związanych Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.