– Ty, patrz… inwalidzi… – Sam jesteś inwalid. To są piłkarze!
Ławka rezerwowych. Trzech facetów, sześć rąk, cztery nogi: Vlodi, Mateusz, Kamil. Z czego Kamil wyraźnie odstaje: nogi ma aż dwie i dwie ręce. No tak, bo jest tylko fanem. Na boisku któregoś z warszawskich orlików trwa mecz. Ampmecz.
Fan jak rzecznik
Kamil o ampfutbolu dowiedział się przypadkiem. Obejrzał jeden czy drugi film o zagranicznych rozgrywkach. Marzył, żeby i w Polsce takie drużyny powstały.
– Bo ampfutbol to dużo kapitalnych akcji, jeszcze więcej emocji, do tego pasja, walka i na boisku, i z sobą samym – mówi, cały czas pilnie obserwując murawę.
Tym razem na warszawskie zgrupowanie przyjechało czternastu graczy. Zwykle jest o kilku więcej. A wszystkich zawodników polskiej drużyny ampfutbolu jest już ok. 30. Pochodzą z całego kraju.
Do ławki na chwilkę podbiega Adrian, numer na koszulce 24. Coś tam poprawia przy nodze: jak się ma jedną, trzeba o nią dbać. Adrian pochodzi ze świętokrzyskiego, w Warszawie mieszka i studiuje.
– Uwielbiam ten sport – rzuca w przelocie. – Aż się sobie dziwię, że nie wpadłem sam na ten pomysł – wskazuje kolegów, co z dwiema kulami u rąk i jedną nogą szaleją (!) na boisku. – Ale dla naszego prezesa i założyciela to wielki szacun – macha kulą w stronę szczupłego, ciemnowłosego, młodego mężczyzny.
– Prezes to Mateusz Widłak, twórca drużyny, człowiek orkiestra – niezawodny fan Kamil działa jak samozwańczy, choć doskonale przygotowany rzecznik prasowy drużyny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.