Prezes PZPN Grzegorz Lato poinformował we wtorek, że mimo słabego wyniku reprezentacji Polski na Euro 2012 nie złoży dymisji. Potwierdził natomiast odejście Franciszka Smudy z funkcji selekcjonera kadry.
"Wybory w PZPN odbędą się 26 października. Nie widzę podstaw, żeby podawać się do dymisji. Zrobiłem ze swojej strony i związku wszystko, aby przygotować jak najlepiej reprezentację" - powiedział Lato podczas konferencji prasowej.
"Czy będę jesienią po raz kolejny kandydował? Decyzję podejmę po zakończeniu mistrzostw Europy, poinformuję o tym media do 5 lipca. Teraz mamy piłkarskie święto, zostało jeszcze dziewięć meczów" - dodał.
Więcej wiadomo w przypadku selekcjonera. Prezes PZPN potwierdził, że Franciszek Smuda odchodzi z tego stanowiska.
"Rozmawiałem przed chwilą z trenerem Smudą. Jego kontrakt kończy się 31 sierpnia. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że wypłacam mu wszystkie pensje i należności obowiązujące do wygaśnięcia umowy. I już teraz rozpoczynamy procedury, zmierzające do wyboru nowego trenera kadry. Po przegranym meczu z Czechami zaczęły spływać do nas różne propozycje z Europy, a nawet z Brazylii. Ale bierzemy pod uwagę wielu trenerów, także polskich" - przyznał Lato.
Biało-czerwoni zajęli ostatnie miejsce w grupie A mistrzostw Europy z dorobkiem dwóch punktów i odpadli z rywalizacji.
"Jeśli chodzi o warunki reprezentacji Polski, były najlepsze w historii, zresztą dziennikarze mogli to zobaczyć. W Turcji, Austrii i Warszawie piłkarze mieli zapewnione dosłownie wszystko. M.in. trenerów, fizjologów, psychologa, gabinety odnowy, każdy sprzęt itd. Nie wiem, co mógłbym jeszcze zrobić. Celem minimum było wyjście z grupy. Jest nam przykro, że tego nie zrobiliśmy" - podkreślił prezes PZPN.
Lato zdaje sobie sprawę, że wybór nowego selekcjonera musi nastąpić jak najszybciej, ponieważ już na początku września reprezentacja zaczyna eliminacje MŚ 2014 (na wyjeździe z Czarnogórą).
"Są pewne procedury dotyczące wyboru trenera. Wiadomo, że w przypadku wielu szkoleniowców zagranicznych chodzi o spore wynagrodzenie. Niektórzy chcą z kolei mniejsze pieniądze gwarantowane, ale za to wysokie premie. Bierzemy pod uwagę również polskich trenerów. Decyzja musi być szybka, ale bardzo rozsądna. Skorzystamy z rad trenerów krajowych, mamy kilku wybitnych szkoleniowców" - powiedział Lato, dodając, że w grę nie wchodzi rozwiązanie tymczasowe.
"Żaden szanujący się trener nie podpisze kontraktu na trzy miesiące. Trzeba z rozwagą wybrać szkoleniowca, który da nam gwarancję walki o udział w mistrzostwach świata" - zapowiedział prezes PZPN.
Lato odniósł się także do słów Jakuba Błaszczykowskiego, który tuż po przegranym 0:1 meczu z Czechami zarzucił prezesowi PZPN, że zawodnicy musieli do końca prosić o bilety na mecze Euro dla swoich rodzin.
"Osobiście nie mam pretensji do naszego znakomitego zawodnika, zdając sobie sprawę, że po porażce są nerwy i stres. Podam jednak kilka faktów. Na mecz z Grecją polska ekipa otrzymała 286 biletów, z czego każdy z piłkarzy po osiem. Na mecz Polska - Rosja 302 bilety, z czego piłkarze po dziesięć. I wreszcie na mecz z Czechami w sumie 291 biletów, w tym zawodnicy po dziewięć. Wszystkie bilety odebraliśmy 4 czerwca. Mało tego, na mecz z Rosją zawodnicy dostali także dodatkowo łącznie 50 biletów" - zaznaczył Lato.
Polscy piłkarze nie wygrali na Euro żadnego meczu, ale PZPN wypłaci im premie za dwa remisy w grupie.
"Większość zagranicznych federacji nie płaci. My zapłacimy za te punkty, w sumie 500 tys. euro do podziału" - obiecał Lato.
Podczas konferencji prasowej obecny był także Stefan Majewski, były selekcjoner (tymczasowy) reprezentacji, obecnie trener kadry młodzieżowej. Jak podkreślił, PZPN stara się, aby systematycznie podnosić poziom polskiego futbolu.
"Wczoraj została przedłużona umowa z Niemieckim Związkiem Piłki Nożnej - chodzi o przeniesienie do nas programu szkoleniowego na wzorach niemieckich. Będzie wdrażany w Polsce w kilku etapach, głównie dla dzieci i młodzieży. To program nie tylko dla trenerów, ale również dla nauczycieli w szkołach o profilu piłkarskim" - przyznał Majewski.
"Słyszę zarzuty, że nic nie robimy w kierunku szkolenia. Jako trener reprezentacji młodzieżowej mam swój zespół tylko 35 dni w roku, w tym podróże na mecze. Jaki więc mamy wpływ na szkolenie zawodników? Jeżeli możemy coś poprawić, to tylko poprzez współpracę z klubami. Powoli coś się zmienia na lepsze. Duży sukces odniosła reprezentacja do lat 17 (brązowy medal ME - PAP). Wiadomo jednak, co się dzieje często w takich przypadkach. Zaraz pojawiają się menedżerowie, zawodnicy wyjeżdżają do zagranicznych klubów i te talenty gdzieś znikają" - dodał trener kadry młodzieżowej.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.