Wychowany przez dwie lesbijki broni naukowca sprzeciwiającego się adopcjom dzieci przez homoseksualistów.
- Bez względu na to, czy homoseksualizm jest wybrany, czy wrodzony, czy małżeństwa gejów są legalne, czy nie, bycie dziwnym i jest ciężkie – napisał wykładowca języka angielskiego na California State University Robert Oscar Lopez. – Gdy twoje życie jest drastycznie inne od wiedzionego przez ludzi wokół ciebie, na sposób, który uderza w podstawowe relacje, dorastanie jest szalone – dodał.
Jego tekst miał być obroną socjologa Marka Regnerusa z Uniwersytetu Teksańskiego, który twierdzi, że dzieci wychowane przez pary homoseksualne mają niższe dochody, częściej cierpią na zaburzenia psychiczne, zaś ich związki są mniej trwałe. W wyniku akcji lesbijskiej aktywistki władze uczelni badają zarzut nierzetelności jego pracy.
Lopeza wychowała jego biologiczna matka i jej kochanka. Nie zarzuca im złej woli, ani sąsiadom dyskryminacji. Twierdzi jednak, że w wyniku życia w takim otoczeniu miał problemy z nawiązywaniem kontaktów. Brak męskiego wzorca także nie ułatwiał mu życia. W młodości odkrył u siebie skłonności biseksualne i wsiąknął w gejowski półświatek. Na szczęście się z niego wyplątał i dziś z żoną i dziećmi prowadzi normalne życie rodzinne.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.