Nacjonalistyczno-Demokratyczna Partia Niemiec (NPD), która domaga się m.in. uszczelnienia granic i zmian w funkcjonowaniu Unii Europejskiej, zorganizowała w sobotę marsz w granicznym Frankfurcie nad Odrą. Towarzyszyła mu kontrmanifestacja antyfaszystów.
Marsz postanowili zablokować aktywiści z sojuszu "Kein Ort fuer Nazis in Frankfurt (Oder)" (Frankfurt nad Odrą nie jest miejscem dla nazistów). Mówili, że w ich akcję zaangażowali się mieszkańcy oraz liczne stowarzyszenia z obu stron granicy, przedstawiciele Kościołów i wspólnot wyznaniowych, związki zawodowe, partie i inicjatywy antyfaszystowskie.
W sobotę antyfaszystom udało się zabrać grupę kilkuset osób, których celem stało się, jak podkreślali, pokojowe zablokowanie przemarszu zwolenników skrajnie prawicowej NPD."Neofaszyści próbują tutaj zorganizować antypolski i antyeuropejski marsz i cieszymy się, że i Polacy, i Niemcy chcą ten marsz zablokować" - powiedział PAP mieszkający w Niemczech Kamil Majchrzak z sojuszu "Kein Ort fuer Nazis in Frankfurt (Oder)".
Według sojuszu NPD uprawia politykę podsycającą antyeuropejskie i antypolskie nastroje, twierdząc m.in., że po otwarciu granic zwiększyła się w Niemczech przestępczość. "Takie twierdzenie jest pozbawione wszelkich podstaw. NPD wykorzystuje takie tematy i dlatego jesteśmy tutaj i chcemy się temu przeciwstawić" - powiedziała PAP rzeczniczka sojuszu Iwona Kafih.
Przeciwnicy marszu zebrali się w centrum miasta, a następnie przeszli w okolice dworca kolejowego, gdzie rozpoczynał się marsz NPD. Ten zgromadził nieco ponad sto osób zaopatrzonych w transparenty i flagi. Obie grupy skutecznie odizolowała od siebie policja.
Stojący na czele marszu Ronny Zasowk z NPD w Cottbus powiedział dziennikarzom, że jego ugrupowanie uważa, że w UE państwa członkowskie "powinny wziąć losy w swoje ręce i samodzielnie nimi kierować, bez centrali w Brukseli"."Chodzi nam o to, żeby niemieckie pieniądze nie były spożytkowane na brukselskie inicjatywy, a niemieckie miejsca pracy powinny być zostawione dla Niemców" - powiedział Zasowk.
Pytany o jego stosunek do Polaków działacz NPD powiedział: "Nie mamy problemów z Polakami. Jedynym problemem, który pojawił się po otwarciu granic, to wzrost przestępczości () odpowiedzialnym za to jest napływ Europejczyków ze Wschodu, tak samo jak brak kontroli na granicach. Dlatego jesteśmy za tym, aby wznowić kontrole na granicach, żeby móc chronić nasz naród".
Marsz przeszedł otoczony szczelnym kordonem policji, która kierowała go bocznymi ulicami z dala od grup antyfaszystów. Funkcjonariusze na drodze marszu blokowali sąsiednie ulice tak, aby nie doszło do konfrontacji. Policja na bieżąco korygowała także trasę przemarszu NPD, reagując na kierunki przemieszczania się antynazistów.
Organizatorzy marszu NPD po pokonaniu kilku kilometrów chcieli wkroczyć do centrum miasta, jednak na jednej z prowadzących do niego ulic ustawiła się duża blokada antyfaszystów.
Policja postanowiła zatrzymać marsz na Starym Mieście. Pat trwał przez kilka godzin i zakończył się rozwiązaniem zgromadzenia ok. godz. 18.
W celu zapewnienia bezpieczeństwa do Frankfurtu nad Odrą zostali ściągnięci policjanci z innych landów - ich liczba obserwującym i relacjonującym dziennikarzom wydawała się większa niż samych uczestników obu manifestacji.
W sobotę na ulicach Frankfurtu nad Odrą nie doszło do incydentów. Kłopoty mieli jednak mieszkańcy, którzy przez pewien czas nie mogli swobodnie poruszać się po całym mieście.
W marcu br. marsz NPD został skuteczniej zablokowany przez antyfaszystów. Podobnie jak teraz jego przeciwników było wielokrotnie więcej niż zwolenników skrajnie prawicowej partii. Wówczas ich marsz utknął w okolicach frankfurckiego dworca kolejowego.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.