Przeczytałem właśnie informację, która niemal zwaliła mnie z krzesła: Okna Życia chcą zlikwidować w imię obrony praw dzieci.
Przeczytałem właśnie informację, która niemal zwaliła mnie z krzesła: Oenzetowski Komitet Praw Dziecka (CRC) będzie domagał się od Unii Europejskiej delegalizacji Okien Życia. Według urzędników, te właśnie naruszają m.in. prawo dziecka do poznania swoich rodziców.
KAI relacjonuje wypowiedź węgierskiej socjolog Marii Herczog, która to w rozmowie z „Jewish World Review” dowodzi, że Okna Życia zachęcają kobiety do pozostawiania swoich dzieci bez należytej opieki medycznej. A to dopiero nowina! To gdzie te okna, przepraszam, są? W pustostanach, na śmietnikach?
Według statystyk przytoczonych przez Katolicką Agencję Informacyjną, w ciągu sześciu lat około pięćdziesięcioro dzieci zostało pozostawionych w Oknach Życia. Matka jednej z dziewczynek po jakimś czasie zmieniła zdanie i jednak postanowiła dziecko wychowywać sama.
Dopóki te maluchy żyją, ciągle przecież mają szansę spotkać swoich rodziców. Zarzut tego rodzaju jest tak samo absurdalny jak ten o pozostawieniu dzieci bez należytej opieki medycznej.
Czytam równolegle inną informację. Otóż jedna z firm produkujących zabawki w swoim najnowszym katalogu zdecydowała się wprowadzić „neutralność płciową”. Pokazują więc na kolorowych zdjęciach chłopców bawiących się lalkami i dziewczynki z kolorowymi karabinami z plastiku. Zrobili tak, bo podobno mieli problem z urzędnikami, którzy zarzucali im dyskryminację.
Jak to wszystko obserwuję, to mam wrażenie, że żyję w jakimś Matrixie, w którym akurat nastąpił nieoczekiwany błąd, wszystko się pomieszało, a agent Smith pomnożony przez armię urzędników broni najbardziej wydumanych praw tylko nie tego podstawowego – prawa do życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.