Przez najbliższych 20 lat świat dalej stawiać będzie na węgiel
Przy takich potentatach w światowym wydobyciu i posiadanych zasobach jak Chiny, USA, Rosja, Indie czy Australia, rzeczywiście wyglądamy blado. Ale tutaj nie odpowiednie klasyfikacje są najważniejsze. Bardziej – a jestem przekonany że przede wszystkim – zależne
to będzie od tego, w jak racjonalny sposób podejdziemy do zagospodarowania polskich złóż węgla, ażeby ostatecznie osiągnąć odpowiednią wydajność i konkurencyjność
tej branży. Uwzględniając na chwilę obecną klasyczny sposób eksploatacji złóż węglowych, należałoby się również zastanowić, czy przy coraz trudniejszych warunkach górniczo-geologicznych, z którymi mamy do czynienia w kopalniach obszaru górnośląskiego, należałoby za wszelką cenę sięgać po złoża, gdzie doskonale wiemy, że eksploatacja taka jest obciążona dużym ryzykiem i nie w pełni (mimo ogromnego w ostatnich latach postępu nauki) jesteśmy zagwarantować ten właściwy poziom bezpiecznego fedrowania.
Parę lat temu na mój wniosek została dokonana gruntowna analiza posiadanych zasobów węgla, umiejscowionych w pokładach cienkich, i to pokładach płycej zalegających w stosunku do obecnego średniego poziomu eksploatacji w Polsce.
Przez ostatnich prawie dwadzieścia lat nikt w naszym kraju nawet nie myślał, ażeby pochylić się nad węglem tam zalegającym. Wtenczas występowały pewne utrudnienia natury technicznej, natomiast nie pamiętam z tego okresu opracowań, które definitywnie przekreślałyby opłacalność takiej eksploatacji.
Dzisiaj czasy się zmieniły. W tej materii nastąpił znaczący postęp techniczny (bardzo elastyczne układy strugowe) i eksploatacyjny – w takich czy podobnych warunkach
nie nastręcza już jakichkolwiek problemów. A może rozsądnie by było, gdyby w przyszłości, po udanych próbach zgazowania węgla, również ten element uzyskiwania energii mógł być
w tych pokładach zastosowany. Wiedząc równocześnie, że nie każdy typ węgla nadaje się do zastosowania w tym procesie. Widzimy zatem, że na każdym kroku naszej działalności potrzebne jest racjonalne myślenie.
Zatem powrócę jeszcze raz do bardzo ogólnego pojęcia, a mianowicie konkurencyjności sektora węgla kamiennego. Podstawowa zasada, wypowiadana zresztą bardzo ogólnie, to tanio wydobywać i dobrze sprzedać (czyli z odpowiednim zyskiem). Stratedzy biznesowi doskonale wiedzą, że największe koszty związane są z magazynowaniem wyprodukowanych towarów.
W tych elementach biznesowych najlepszą wiedzę posiadają Japończycy. Podobnie jest
w branży surowcowej. Jeżeli wydobywamy węgiel i nie potrafimy go sprzedać, to tracimy
na tym podwójnie. Co zatem zrobić, ażeby z węglem nie zostać na zwałach kopalnianych
a jednocześnie umieć spiąć bilans paliwowo-energetyczny w kontekście przywoływanego wcześniej przeze mnie bezpieczeństwa energetycznego kraju?
Sektor wydobywczy w Polsce nie może właściwie funkcjonować, jeśli nie doprowadzi się
do obniżenia kosztów produkcji. Popatrzmy na parę danych z ostatnich lat, a dotyczących tej branży. Tylko w 2011 roku spółki węglowe odnotowały blisko 2,9 mld zł. zysku.
Ale równocześnie, gdyby nie wysokie ceny węgla w świecie (szczególnie w 2011 roku),
w dalszym ciągu górnictwo w Polsce byłoby nierentowne. Tak wynikało z danych Ministerstwa Gospodarki, podsumowujących ubiegły rok.
W 2011 roku odnotowaliśmy obniżkę w wydobyciu o 0,5 mln ton w stosunku do 2010 roku. Zdecydowanie lepiej z wydobyciem jest już w 2012 roku. Co z tego jednak, skoro nie potrafimy go odpowiednio sprzedać i odstawiamy go na przy kopalniane zwały. Niezależnie od tego, czy gospodarkę polską dotykają już pierwsze elementy kryzysowe, czy będziemy mieli do czynienia wyłącznie z drobną recesją, nie ulega wątpliwości że górnictwo ten rodzaj spowolnienia odczuje w sposób znaczący.
Taki stan prognozują analitycy giełdowi w odniesieniu do gospodarki surowcami.
Bardzo często słychać głosy, że całym tym nieszczęściem jest wysoki import węgla, który spływa do naszego kraju. Przyzwyczajeni jesteśmy do informacji, że Polska przez dziesięciolecia była znaczącym eksporterem netto. Tymczasem polski eksport węgla wyniósł w ubiegłym roku 5,7 mln ton wobec 14,7 mln ton zaimportowanego węgla, głównie z Rosji, Ukrainy, Czech, Kolumbii i USA. Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), Polska od 2008 roku jest importerem węgla netto, czyli więcej węgla importuje niż wysyła
za granicę. To również jest miarą wydajności branży. Dzisiaj nie da się działać w sposób sztuczny (nakazowy). Dążyliśmy do tego i mamy do czynienia z gospodarką wolnorynkową. Obowiązują w tej materii odpowiednie ustalenia, również europejskie. Dobra koniunktura
na węgiel może jedynie pomóc. Polskie górnictwo, żeby być konkurencyjne, musi generalnie wprowadzać lepszą organizację pracy, lepsze wykorzystywanie parku maszynowego nawet przez sześć dni w tygodniu, natomiast w niedzielę należy „odpocząć”. Ten aspekt również wymaga dialogu. Od kadry menedżerskiej i strony społecznej wymagany jest dialog i chęć obopólna do zrewidowania wysokich kosztów jednostkowych w naszych zakładach wydobywczych.
To są podstawowe elementy, które zależą wyłącznie od nas, natomiast nie należy zasłaniać się, jak to chętnie czynimy, czynnikami zewnętrznymi, na poziom których nie zawsze mamy bezpośredni wpływ. Przywoływana wielokrotnie przez media kopalnia „Bogdanka” nie
w każdym wymiarze jest tutaj do „skopiowania” przez kopalnie śląskie. To są zupełnie dwa nieporównywalne środowiska górnicze pod względem dostępności i zalegania złoża. Kopalnie na Śląsku prowadzą eksploatację w skomplikowanych i trudnych warunkach górniczo-geologicznych. Z tym nie mamy do czynienia na Lubelszczyźnie. Natomiast nie ulega wątpliwości, że w kopalni „Bogdanka” dopracowano się właściwego, przejrzystego systemu organizacji pracy, który zresztą na bieżąco jest dopracowywany. Wielokrotnie o tym mówiłem, iż miarę rozwoju danego segmentu gospodarki, jest rozwój procesów inwestycyjnych.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.