W 60. Światowym Dniu Chorych na Trąd papież zawierzył ich opiece dwojga świętych, którzy oddali swe życie pracując z trędowatymi: Damianowi de Veusterowi i Mariannie Cope.
Podczas spotkania z wiernymi na Anioł Pański Benedykt XVI wyraził swą bliskość z chorymi na trąd i ludźmi niosącymi im pomoc.
Trąd jest jedną z najstarszych chorób świata. Dziś całkowicie wyleczalny wciąż naznacza ludzi stygmatem okaleczenia i społecznego odrzucenia. Szacuje się, że co dwie minuty ktoś zaraża się trądem. W 2011 r. zanotowano 220 tys. przypadków nowych zachorowań. 70 proc. chorych mieszka w Indiach. Inne kraje, gdzie wciąż odnotowuje się wiele zachorowań, to według Światowej Organizacji Zdrowia: Brazylia, Demokratyczna Republika Konga, Etiopia, Nigeria, Bangladesz i Angola. Mapa tej choroby pokrywa się ze światową mapą biedy.
„Większość spośród chorych na trąd oraz ich dzieci mieszka w koloniach będących swoistymi gettami. Utrzymują się ze skromnej zapomogi od państwa i z żebraniny” – podkreśla Anna Sułkowska od lat wspierająca pracę Centrum Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach.
„Człowiek trędowaty, jeśli nie ma czucia w palcach, ma kłopot nawet z podniesieniem jałmużny, a pieniądze są mu przeważnie rzucane na ziemię. W ten sposób pokazywane jest też odrzucenie trędowatych w społeczeństwie. Nikt z nimi nie chce mieć nic wspólnego. Tak też bywa w rodzinach: możesz odwiedzić siostrę czy brata, ale jedzenia nikt ci nie poda i chory musi sam się obsłużyć. Co więcej talerz, na jakim jadł, możesz zabrać, bo na nim nikt inny już nie będzie chciał jeść” – opowiada Anna Sułkowska. Wskazuje też na ważny aspekt tej choroby, jakim jest porażenie nerwów, a co za tym idzie utrata czucia. „My jesteśmy przyzwyczajeni, że przed bólem uciekamy, natomiast nie czujemy złowrogich skutków braku bólu, a tego doświadczają trędowaci. Kiedy nie czują nieświadomie kaleczą dłonie czy stopy. Nie czują też, kiedy szczury obgryzają im rany, stąd też potem okaleczenia.”
Kościół aktywnie włącza się w pomoc trędowatym. Aktualnie na świecie prowadzi 547 leprozoriów. Najwięcej z nich, bo aż 220 znajduje się w Indiach. Chorzy w tych centrach otrzymują nie tylko leczenie, ale także wykształcenie, co otwiera im szansę na lepsze życie.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.