Jarosław Gowin wprowadził Sejm w błąd – powiedział szef klubu PO Rafał Grupiński w RMF FM.
To wprowadzenie w błąd miałoby polegać na stwierdzeniu, że zgłoszony przez PO projekt ustawy o związkach partnerskich jest niezgodny z Konstytucją. Grupiński nazwał wystąpienie Gowina „szarżą”, która „spowodowała zmianę postawy u kilku naszych parlamentarzystów”.
Grupiński uznał legalizację związków partnerskich za kwestię wolności obywatelskich. Według niego, jest ona potrzebna, „aby ludziom o różnych poglądach żyło się w Polsce godniej”.
Od redakcji: Poseł Grupiński najwyraźniej „zjadł” dwie literki. Bo ustawa o związkach partnerskich nie jest potrzebna, by komuś żyło się „godniej”, tylko „WYgodniej”. Ta wygoda miałaby polegać na tym, że można by się wiązać z inną osobą bez małżeńskich zobowiązań, a Sejm miałby wystąpić w roli bogatego wujka, który usunie, a przynajmniej ograniczy, negatywne skutki takiego nieodpowiedzialnego kroku.
Legalizacja konkubinatów nie ma też nic wspólnego z prawami obywatelskimi, bo jak ktoś chce żyć w takim związku, to – według polskiego prawa – może sobie żyć i żadna ustawa nie jest mu do tego potrzebna.
Zabawnie brzmią słowa o rzekomym wprowadzaniu Sejmu w błąd przez Jarosława Gowina. Ciekaw jestem, czy poseł Grupiński zaatakuje jeszcze I prezesa Sądu Najwyższego, który w przesłanej Sejmowi opinii również uznał legalizację związków partnerskich za niegodną z art. 18 Konstytucji. Co więcej, sędzia Stanisław Dąbrowski stwierdził nawet, że projekt PO uprzywilejowuje instytucję związku partnerskiego w stosunku do małżeństwa (w drobnej kwestii proceduralnej, ale jednak uprzywilejowuje. Zainteresowany odsyłam TUTAJ). Radzę tylko unikać w tym ataku stylu Stefana Niesiołowskiego, bo prezes Sądu Najwyższego jest też przewodniczącym Trybunału Stanu. Zadzieranie z nim byłoby dla polityka zgoła… niepolityczne.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.