Gorzka i pełna cierpienia pieśń z Księgi Jeremiasza, mówiąca o płaczu i bólu ludu w czasach głodu i wojny, była przedmiotem papieskiej katechezy podczas środowej audiencji generalnej 11 grudnia.
Oto tekst papieskiej katechezy: 1. Gorzka i pełna cierpienia jest pieśń, jaką prorok Jeremiasz ze swej perspektywy historycznej zanosi do nieba (14, 17-21). Wysłuchaliśmy jej obecnie, gdy zabrzmiała niczym wołanie, podczas gdy Liturgia Godzin proponuje ją w dniu, w którym wspominamy śmierć Pana, czyli w piątek. Kontekstem, z którego wypływają te lamentacje, jest klęska, często dotykająca ziemię Bliskiego Wschodu: susza. Ale do tego dramatu przyrodniczego prorok włącza inny, nie mniej straszny, jakim jest tragedia wojny: "Gdy wyjdę na pole - oto pobici mieczem! Jeśli pójdę do miasta - oto męki głodu!" (w. 18). Opis ten jest niestety tragicznie aktualny w tak wielu regionach naszej planety. 2. Jeremiasz pojawia się na scenie ze wzrokiem naznaczonym łzami: jest to jego nieprzerwany płacz za "córę swego narodu", to znaczy za Jerozolimę. Według bowiem dobrze znanego symbolu biblijnego miasto to jest przedstawiane za pomocą obrazu kobiety, jako "córa Syjonu". Prorok uczestniczy głęboko w "nieszczęściu" i "ranie moralnej" swego ludu (w. 17). Jego słowa często są naznaczone bólem i łzami, gdyż Izrael nie przestaje być uczestnikiem tajemniczego orędzia, jakie cierpienie niesie z sobą. Na innej stronie Jeremiasz woła: "Jeżeli zaś tego nie posłuchacie, będę potajemnie płakał nad waszą pychą. Będę płakał nieustannie i zamienią się w potoki łez moje oczy, bo trzoda Pańska idzie w niewolę" (13, 17). 3. Powód rozdzierającego wołania proroka da się odnaleźć, jak już o tym była mowa, w dwóch tragicznych wydarzeniach: mieczu i głodzie, to znaczy w wojnie i niedostatku (por. Jr 14, 18). Jesteśmy bowiem w naznaczonej udręką sytuacji historycznej, toteż znamienny jest portret proroka i kapłana, strażników Słowa Pańskiego, którzy "błądzą po kraju, nic nie rozumiejąc" (tamże). Druga część tej Pieśni (por. w. 19-21) nie jest płaczem indywidualnym, w pierwszej osobie liczby pojedynczej, ale błaganiem zbiorowym, skierowanym do Boga: "Dlaczego nas dotknąłeś klęską bez możliwości uleczenia nas?" (w. 19). Oprócz miecza i głodu jest bowiem jeszcze większa tragedia - milczenie Boga, który już się nie ukazuje i zdaje się być zamknięty w swym niebie, jak gdyby zdegustowany działaniami ludzkości. Kierowane do Niego pytania stają się więc pełne napięcia i wyraźnie nabierają sensu typowo religijnego: "Czy nieodwołalnie odrzuciłeś Judę albo czy odczuwasz wstręt do Syjonu?" (w. 19). Poza tym czujemy się samotni i porzuceni, pozbawieni pokoju, zbawienia, nadziei. Naród, pozostawiony sam sobie, czuje się jakby zagubiony i dotknięty terrorem. Czyż ta samotność istnienia nie jest może głębokim źródłem wielkiego niezadowolenia, którego doświadczamy także w naszych czasach? Wiele niepewności i liczne nierozważne reakcje mają swój początek w porzuceniu Boga, który jest skałą zbawienia. 4. I oto w tym miejscu dokonuje się zwrot: lud wraca do Boga i kieruje do Niego żarliwą modlitwę. Uznaje przede wszystkim własny grzech w krótkim, ale pełnym uczucia wyznaniu winy: "Uznajemy, Panie, naszą niegodziwość (...), bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie" (w. 20). Milczenie Boga zostało więc wywołane przez odrzucenie człowieka. Jeśli lud nawraca się i powraca do Pana, także Bóg okaże się gotowy do wyjścia mu naprzeciw i uściskania go. Pod koniec prorok używa dwóch podstawowych słów: "pamięć" i "przymierze" (w. 21). Lud prosi Boga, aby "pamiętał", to znaczy przywrócił nić swej wielkodusznej przychylności, okazywanej tyle razy w przeszłości, gdy w decydujących chwilach interweniował na rzecz zbawienia Izraela. Bóg jest wzywany, aby pamiętał, że jest związany ze swym ludem przymierzem wierności i miłości. Właśnie w imię tego przymierza lud może zaufać, że Pan wystąpi, aby go wyzwolić i zbawić. Zaangażowanie, jakie sam wziął On na siebie, cześć Jego "imienia", fakt Jego obecności w świątyni, "tron Jego chwały" skłaniają Boga do tego, aby - po osądzeniu grzechu i po milczeniu - był na nowo blisko swego ludu, aby przywrócić mu życie, pokój i radość. Razem z Izraelitami także my możemy być pewni, że Pan nas nigdy nie opuści, ale po każdej oczyszczającej próbie na nowo sprawi, że "rozpromieni oblicze swe nad nami, obdarzy nas łaską (...) i obdarzy nas pokojem", jak mówi o tym błogosławieństwo kapłańskie przytoczone w Księdze Liczb (6, 25-26). 5. Na zakończenie możemy dołączyć do błagania Jeremiasza poruszające napomnienie skierowane do chrześcijan Kartaginy przez św. Cypriana, biskupa tego miasta z III wieku. W czasach prześladowań św. Cyprian radzi swoim wiernym, by błagali Pana. Błaganie to nie jest takie samo, jak prośba proroka, nie zawiera bowiem wyznania grzechów, jako że prześladowania nie były karą za grzechy, ale były udziałem w męce Chrystusa. Niemniej jednak chodzi o błaganie równie naglące, jak w wypadku Jeremiasza. "Błagajmy Pana - mówi św. Cyprian - szczerzy i zgodni, nie przestając nigdy prosić, oraz ufni, że otrzymamy. Błagajmy o to, jęcząc i płacząc, jak słusznie błagają ci, którzy znaleźli się wśród nieszczęśników, którzy płaczą i inni, którzy boją się nieszczęść, którzy znaleźli się wśród wielu powalonych przez masakrę i tych nielicznych, którzy pozostali na nogach. Prośmy, aby rychło nastał znów pokój, abyśmy otrzymali pomoc w naszych kryjówkach i w zagrożeniach, aby się wypełniło to, co Pan zechciał okazać swym sługom: przywrócenie Jego Kościoła, pewność naszego zbawienia wiecznego, pogoda po deszczu, światło po ciemnościach, cisza po burzach i wirach, pobożna pomoc Jego miłości ojcowskiej, znana nam wspaniałość Jego boskiego majestatu" (Epistula 11,8, w: S. Pricoco, M. Simonetti: La preghiera dei cristiani. Milano 2000, str. 138-39).
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.