Mimo gróźb bp Melchizedek Paluku Sikuli z Konga zadeklarował, że zgłosi władzom każdą zbrodnię i gwałt.
"Nie boję się! Będę denuncjował każdą zbrodnię i gwałt, których będę świadkiem, bo tego wymaga ode mnie urząd, który piastuję" - oświadczył bp Sikuli, który jest ordynariuszem diecezji Butembo-Beni w Demokratycznej Republice Konga. Biskup wydał oświadczenie po tym, jak kilka dni wcześniej grożono mu śmiercią za to, że kilkukrotnie powiadomił władze o przestępstwach dokonanych przez rebeliantów z Ruchu Wyzwolenia Konga (MCL). Bp Sikuli, podkreślił, że nie ulęknie się przed groźbami śmierci i jeszcze raz powtórzył, że przywódca MLC, Jean Pierre Bemba odpowiedzialny jest za "okrutne zbrodnie przeciwko na ludności z miast Beni i Butembo". W latach 90. w Republice Kongo miały miejsce trzy wojny domowe (w roku 1993, 1997 i w latach 1998-1999) w czasie których zginęło ponad 10 tys. osób. Obecny prezydent Dénis Sassou Nguesso, który rządził krajem w latach 1979-1992 został usunięty ze stanowiska w wyniku puczu. W 1997 r. powrócił do władzy. W 1998 r. podczas zorganizowanego przez Nguesso forum pokojowego dla wszystkich stron konfliktu zapowiedział trzyletni "okres przejściowy", który miał doprowadzić do nowych wyborów prezydenckich. W grudniu 1999 r. strony konfliktu podpisały porozumienie pokojowe w wyniku którego złożono broń i przystąpiono do stołu rokowań. Tym samym rozpoczął się okres pojednania narodowego. W wyborach prezydenckich w marcu ub.r. zwyciężył ponownie Dénis Sassou Nguesso, jednak jak dotąd nie udało mu się spełnić obietnicy zaprowadzenia w kraju porządku. Najlepiej świadczą choćby ostatnia napaść MCL na miasto Mambasa. Z miasta uciekło przed "rzeźnikami Bemby" prawie 30 tys. osób. Podobne zajścia miały miejsce w miastach Beni i Butembo na wschodzie kraju. Organizacja Narodów Zjednoczonych wielokrotnie oskarżała oskarża rebeliantów Bemby o liczne akty terroru, a nawet o kanibalizm.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.