W subiektywnym przeglądzie prasy o rzeczach mało znaczących i podstawowych.
Temat papieskiej rezygnacji z urzędu nie wygasa. W Dużym Formacie (dodatku do Gazety Wyborczej) tekst o księżach, którzy niekoniecznie radzą sobie z uczuciem porzucenia. Nie sposób odnosić się do odczuć. Zdecydowanie świadczą tylko o jednym: o pewnym pogubieniu w zmieniającej się rzeczywistości, także kościelnej.
Papiestwo nie jest sakramentem. Jest urzędem. W sensie sakramentalnym papież jest biskupem. I biskupem pozostanie. Schodzi z krzyża? A może na niego właśnie wchodzi? Boże wezwanie na konkretny urząd nie musi być dozgonne. Bóg może powołać człowieka do pewnych zadań na czas oznaczony. Potem powierzyć mu inne. Nie mniej ważne.
Duch Święty nie jest nudziarzem. Potrafi zaskakiwać. Trzeba Mu dać do tego prawo.
Pogubienie to jednak nie problem. Trzeba się przez nie przebić. Dobrze, jeśli – jak mówi jeden z księży – na kolanach. Dużo większy problem dostrzegam w felietonie Filipa Memchesa (Rzeczpospolita). Wypływa między wierszami, nieco obok głównej – papieskiej - sprawy. Zacytuję:
[Kościół] biorąc udział w debacie publicznej, często zawiesza głoszenie Ewangelii i zajmowanie się sprawami ostatecznymi, bo zmuszony jest bronić przede wszystkim prawa naturalnego, co degraduje go do statusu wyłącznie moralnego wychowawcy. Szczególnie wiek XX […] ustawił katolików w roli obrońców takich wartości jak honor, obowiązek, wierność, rodzina, ojczyzna.
Katolicy nie zostali w tej pozycji ustawieni, tylko dali się ustawić. Albo wręcz ustawili się sami. A trzeba powiedzieć jasno: obrona wartości bez Ewangelii jest absurdem. Co więcej: jest porzuceniem własnego powołania. Wartości takie jak godność człowieka (nie honor), odpowiedzialność i wierność (obowiązek, rodzina, ojczyzna) wypływają wprost z Ewangelii. Bez niej nie mają sensu.
Z drugiej strony Ewangelia, która nie jest w stanie rozwiązać ludziom w konkretnych egzystencjalnych sytuacjach problemu wyzwolenia jest nieporozumieniem. W swej najbardziej wewnętrznej istocie i w swych konkretnych historycznych wcieleniach jest radosną nowiną o wyzwoleniu człowieka, przepowiadanym jako o fakcie już dokonanym.*
Nie ma nic bardziej przerażającego, niż Kościół który głosi wartości zamiast Ewangelii. Potrzeba Kościoła, który głosi Dobrą Nowinę, która wyzwala człowieka tu i teraz, w jego bardzo konkretnej życiowej sytuacji, i daje mu życie które się nie skończy.
Cała reszta nie ma znaczenia.
* Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.