Więcej znaczy mniej

Komentarzy: 4

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 11.06.2013 12:46

O katolicyzmie otwartym, kilobajtach danych i przetwarzaniu informacji.

Coraz lepiej rozumiem autorów unikających cotygodniowych komentarzy i przeglądów prasy. Przedzieranie się przez setki stron zadrukowanego  papieru, śledzenie kilobajtów pojawiających się na ekranie komputera informacji, coraz bardziej przypomina wędrówkę przez amazońską puszczę z maczetą w ręku, by na końcu odetchnąć z ulgą. Uff…, wreszcie dobrnąłem do końca.

Co nie znaczy, że podczas wędrówki nie ma czasu i miejsca na spotkanie z ciekawymi okazami. Chociażby to zdumienie, gdy w prawicowym tygodniku odkrywam tekst autora, przez lata kojarzonego ze środowiskiem – nazwijmy to delikatnie – z innej beczki. W dodatku trudno się z nim nie zgodzić w kilku kwestiach. Np. gdy Roman Graczyk, bo to o jego tekst w ostatnim numerze Sieci chodzi, zastanawia się nad rolą, jaką w niby-debatach o Kościele pełnią tak zwani katolicy otwarci. Temat wraca od pewnego czasu, choć zasadniczo nic się nie zmienia i pewnie raczej nie zmieni. Pisał o tym również Marek Magierowski w ostatnim numerze Nowych Mediów.

Albo pytanie o relacje między katolicyzmem otwartym i ludowym. Graczyk polemizuje z naczelną Znaku, Dominiką Kozłowską, próbując udowodnić, że to środowisko odnosiło się do ostatniego z wyższością. Dla mnie natomiast nie jest ważne pytanie kto lepszy. Coraz bliżej mi do tego, o czym od pewnego czasu pisze Hołownia (czy ostatnio na swoim blogu Łazarowicz) o dwóch sposobach przeżywania religijności. Bez przeciwstawiania, bez wartościowania co lepsze. Widać to doskonale w małej, wiejskiej parafii, gdzie z racji walorów przyrodniczych spotyka się przy jednym ołtarzu religijność ludowa z ruchami odnowy, a jedno z drugim się uzupełnia i wyraża choćby w pięknie i żarliwości przeżywanej liturgii.

Skąd zatem wspomniana na wstępie ulga, skoro tyle ciekawych materiałów do omówienia? Odpowiedzią niech będzie cytat, zaczerpnięty z omawianego już w tym miejscu ostatniego numeru Nowych Mediów. „Thierry Crouzet opisuje w Odłączyłem się od sieci stany po wyjściu z sieci, zaś Sebastien Vaas z okresu zatopienia się w sieci. Analizuje, dlaczego np. mimo zamówienia ponad 200 książek w tym czasie, żadnej z nich nie zdołał dokończyć. Czytał ich kilka a nawet kilkanaście naraz. Skakał z jednej do drugiej, otwierając na chybił trafił, potem przechodził do innej, trochę tak, jak korzysta się z sieci. A przecież prawdziwa lektura wymaga podążania za autorem, w ślad za jego myślą, podejmowania próby jak najpełniejszego scalenia jego i naszego myślenia.” I dalej: „Jednak informacja nie jest wiedzą. Nie jest. Bo gdyby było inaczej, masa informacji przybierająca na sile z każdym dniem zmieniałaby ludzkość w zbiorowisko geniuszy. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego? To proste – odpowiada Sebastien Vaas. Nie mamy czasu do namysłu, brak nam czasu na przetworzenie informacji” (Piekło wirtualnego świata).

Ufff…, trzy tygodniki, trzy dzienniki, jeden kwartalnik. Dużo i nic. Dlatego tytułowe więcej znaczy mniej. A gdyby tak zatrzymać się nad jednym tekstem i trawić go przez kilka tygodni, by na końcu napisać własną analizę? Dobre, ale już widzę, jak ciarki przechodzą przez skórę redaktorów naczelnych.


 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama