W nocy 16 na 17 października 1978 r. w budynku KC PZPR w Warszawie paliły się wszystkie światła. Wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową zaskoczył całe polskie społeczeństwo, a członków Biura Politycznego KC PZPR w dodatku zdegustował - wspomina jeden z wysokich funkcjonariuszy partyjnych.
Entuzjastyczna reakcja narodu wywołała w nich gorzkie refleksje na temat klęski komunizmu w Polsce. "Absolutnie zdegustowani naradzają się towarzysze: Kania, Kowalczyk, Olszowski, Werblan, Łukaszewicz. Konsternacja widoczna. Olszowski wylewa na jasne spodnie filiżankę czarnej kawy. Westchnienia. Ciężkie. Czyrek ładuje się z tezą (...): «Zastanówmy się ... Ostatecznie lepszy Wojtyła jako Papież tam niż jako Prymas tu». Teza jest chwytliwa. Trafia do przekonania. Ulga." - tak szef Urzędu ds. Wyznań Kazimierz Kąkol wspominał wieczór 16 października 1978 r. po wyborze Karola Wojtyły na Papieża. Członkowie Biura Politycznego KC PZPR zebrali się wtedy na nadzwyczajnym spotkaniu, żeby ustalić, jak należy zareagować na to zaskakujące wydarzenie. Debatowali całą noc. Mieszkańcy Warszawy, którzy widzieli wtedy budynek Komitetu Centralnego, pamiętają, że światła paliły się w całym budynku KC. Zaskoczeni i zdruzgotani - to słowa, które najlepiej określają samopoczucie członków komunistycznych władz PRL. - Komuniści liczyli się z "nieszczęściem", że Wojtyła, którego w latach 70. uznali za "jastrzębia" w Episkopacie, zostanie Prymasem, ale zdecydowanie przerosła ich wiadomość, że został Papieżem - tłumaczy Jacek Żurek, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. - Nietrudno było się zorientować, że ten "jastrząb" w Watykanie będzie miał teraz dużo większy wpływ na Kościół w Polsce. "Dzisiaj jest już jasne, że do licznych kłopotów wewnętrznych dochodzi kłopot nowy i to z importu" - komentował Stanisław Kania, odpowiedzialny w KC za politykę wyznaniową państwa. O ile członkowie KC dzielili zaskoczenie chyba z całym ówczesnym społeczeństwem (nawet kard. Wyszyński przed wyjazdem na konklawe mówił, że nie przyszedł jeszcze czas na Papieża nie-Włocha), to w smutku byli zdecydowanie odosobnieni - co również z żalem przyznawali na naradach. - Reakcja społeczna na wiadomość o Polaku-Papieżu była tak entuzjastyczna, że musieli przyznać: socjalizm przegrał - tłumaczy dr Jan Żaryn z IPN. Jak mówi, od listopada 1978 r. w każdej nieoficjalnej wypowiedzi dostojników partyjnych i członków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych MSW pojawia się motyw "nieszczęścia, które nas dotknęło". - Czytanie tych przemówień robi duże wrażenie, kiedy się pamięta entuzjazm z jakim przyjęto wiadomość z 16 października, a nawet szczery uśmiech na twarzy prezentera Dziennika Telewizyjnego - mówi Żaryn. - Poczucie dumy narodowej, dostępne nawet wielu szeregowym członkom partii, nie dotyczyło ich - podkreśla. Np. wysoki dygnitarz partyjny Jan Szydlak na wieść o radości mieszkańców Krakowa stwierdził, że wolałby rządzić innym narodem. A Kania zawiadomił o wyborze Papieża Edwarda Gierka: "Polak został papieżem. Wielkie to wydarzenie dla narodu polskiego i duże komplikacje dla nas". - Jeśli ktoś miałby wątpliwości, czy komuniści utożsamiali się z narodem, ma tutaj czytelną ilustrację - mówi Żurek. Tuż po wyborze Jana Pawła II szczególnie dużo pracy miał Wydział Pracy Ideowo-Wychowawczej PZPR, którego zadaniem było przeciwdziałanie klerykalizmowi i "stosowaniu terroru wiary" w szeregach partyjnych - pisze Łukasz Kamiński w książce "PZPR wobec pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny w 1979 r." Tenże wydział opublikował nawet specjalne broszury dla aparatu (m.in. "Notatnik lektora"), w których nakazano w ramach szkoleń "przypomnienie leninowskich zasad określających stosunek partii do religii". Komuniści, choć zdruzgotani wyborem Jana Pawła II, nie zdecydowali się nigdy na propagandę antypapieską. - Zdawali sobie sprawę, że społeczeństwo tego nie "kupi" - tłumaczy Żaryn. Dopiero znacznie później przerobiono tę "klęskę" w "sukces państwa socjalistycznego".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.