Ikona Krzyża u dominikanów

Ikona Krzyża Zbawiciela Miłosiernego, autorstwa Jerzego Nowosielskiego, została 27 listopada wieczorem poświęcona w kościele dominikanów na warszawskim Służewie.

Jak dotąd, jest to ostatnie sakralne dzieło znakomitego malarza. Ikonę poświęcił o. Marek Pieńkowski, syn architekta Władysława Pieńkowskiego, który w 1991 r. naszkicował prezbiterium z miejscem na krzyż Nowosielskiego. Jerzy Nowosielski rozpoczął pracę nad ikoną krzyża dla dominikanów w 1999 r. Był już wtedy bardzo chory, dlatego zakonnicy otrzymali niedokończone dzieło. Ikona Chrystusa ukrzyżowanego namalowana jest na lipowym drzewie, składa się z pięciu części. W 2001 roku trafiła do Warszawy, ale jeszcze przez dwa lata poddawana była zabiegom konserwatorskim. Dominikanie zawiesili krzyż w prezbiterium dopiero na Wielkanoc br. 27 listopada wieczorem o. Marek Pieńkowski, przeor klasztoru na Służewie w latach 1995-1998, poświęcił ikonę, którą dominikanie nazwali Ikoną Krzyża Zbawiciela Miłosiernego. Po Mszy św. odbyło się spotkanie panelowe z udziałem prawosławnego teologa Michała Klingera, malarzy ikon Michała Boguckiego i Mateusza Środonia. Spotkanie poprowadzili dominikanie o. Marek Pieńkowski i o. Aleksander Hauke-Ligowski. O. Pieńkowski przypomniał, że forma to według Platona przedmiot widzenia i przedmiot wiedzy, a w sztuce łączą się one w taki sposób, że "patrząc na ikonę zaczynamy więcej wiedzieć". Michał Klinger zwrócił uwagę, że we współczesnym Kościele, także prawosławnym, odczuwalny jest kryzys formy. Jest to o tyle niedobre zjawisko, że prawosławie potrzebuje formy. - Bez niej czujemy się zagubieni, okradzeni - powiedział prawosławny teolog. Jego zdaniem, kryzys formy wynika m.in. z tego, że niełatwo trzymać się ustalonych kanonów, ludzie chcą czuć się wyzwoleni. - A przecież, choć zasady pisania ikon są od wieków te same, to jednak każdy artysta wnosi w nie swój talent, kanon jest twórczo odnawiany - podkreślił Klinger. - Gdy mamy do czynienia z wielką formą, z wielkim artystą, to tak, jakbyśmy odnaleźli świat - dodał. Prawosławny teolog, który od lat przyjaźni się z Jerzym Nowosielskim, powiedział, że artystę również boli zanik form zarówno w Kościele katolickim jak i prawosławnym. - Wydawałoby się, że prawosławie ma monopol na formę, ale psujemy ją elektrycznymi światełkami, byle jakim śpiewem, kiepskimi barwami - ubolewał teolog. Przypomniał, że krzyż w prawosławiu jest także ikoną i najczęściej jest malowany, nie rzeźbiony. - Jest to obraz, który działa jak ikona - podkreślił. Jego zdaniem, jest to sztuka dramatyczna, przepełniona pasją, bo dotyczy cielesności człowieka. Przedstawia ciało ludzkie w całości. Zwrócił uwagę na kolor ciała Chrystusa na ikonie Nowosielskiego - ciemniejszy od koloru ziemi. Na tej barwie kształt jest zaznaczony światłem. - Nie można namalować samego światła, trzeba je przepuścić przez ciało człowieka i na tym polega genialność ikon - powiedział Klinger.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
25°C Wtorek
dzień
26°C Wtorek
wieczór
22°C Środa
noc
15°C Środa
rano
wiecej »