Ksiądz i mafia

Punktem wyjścia jest przypadek schwytanego 7 czerwca 1997 bossa Pietro Aglieriego, który - według ks. Giacomo Ribaudo - od trzech lat sygnalizował ludziom Kościoła swoje nawrócenie i gotowość oddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości. W jego kryjówce znaleziono wiele książek o tematyce teologicznej i kaplicę, w której - jak ujawnia to teraz ks. Ribaudo - on i inni kapłani odprawiali Mszę św. Aglieri przystępował nawet do spowiedzi i Komunii św. Działalność "kapelanów mafii", jak ich nazywano, nie spotkała się z uznaniem hierarchii. W dokumencie przygotowanym na życzenie arcybiskupa Palermo kardynała Salvatore De Giorgi stwierdzono, że kapłan może raz tylko spotkać się z ukrywającym się mafioso i to wyłącznie w celu nakłonienia go do publicznego nawrócenia. Jeden z kontaktujących się z Aglierim księży - o. Lillo Tubolino, został nawet aresztowany zaraz po schwytaniu gangstera i oskarżony o udzielanie mu pomocy. Zarzut ten szybko upadł, jednak ówczesny prokurator Gian Carlo Caselli, przedstawiony przez reportera pisma "Jesus" jako człowiek wierzący i praktykujący, nadal ma wątpliwości, czy "duszpasterstwo mafii" ma iść tak daleko, jak w tym przypadku. Tym bardziej że wszyscy "nawróceni" odmówili współpracy w schwytaniu innych członków organizacji przestępczej w imię fałszywie, jego zdaniem, rozumianej solidarności. "Nie dyskutuję na temat duchowego wsparcia osoby, która o nie szczerze prosi, nie wydaje mi się jednak rzeczą stosowną kontakt z kimś, kto ucieka od legalnego życia", mówi Caselli. Podobne zastrzeżenia ma ksiądz Francesco Michele Stabile, promotor w procesie beatyfikacyjnym ks. Giuseppe Puglisiego, zamordowanego przez Cosa Nostra 15 września 1993 roku. Jego zdaniem właśnie oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości byłoby najlepszym dowodem "autentycznej woli nawrócenia" ze strony członków mafii. "Mafioso, który chce się naprawdę nawrócić, musi zrobić wszystko, aby nie popełniono już żadnego zła", uważa ks. Stabile.