Ma ponad 1000 koni mechanicznych, "setkę" osiąga w 3,4 sekundy, jego maksymalna prędkość przekracza 300 km na godzinę, a napędzany jest silnikiem elektrycznym. Powstał jeden z najpotężniejszych samochodów elektrycznych na świecie.
Samochód pokazano w Barcelonie podczas testów Formuły 1. Już sam wygląd auta wiele o nim mówi: agresywna, niska, sportowa sylwetka, ogromne aluminiowe felgi, potężne hamulce.
Co ciekawe, samochód jest wyposażony w system szybkiego ładowania akumulatorów, dzięki czemu energię potrzebną do tego, by można się nim ścigać, można mu dostarczyć w 15 minut. Aby zmniejszyć masę wozu, do jego budowy wykorzystano lekkie materiały, takie jak włókno węglowe i aluminium. Kierowca ma do wyboru cztery tryby jazdy: ekologiczny, dynamiczny, wyścigowy oraz dostosowany do śliskiej nawierzchni. Volar-e, bo tak nazywa się ta maszyna, został zbudowany przez hiszpańską firmę. Kosztował ponad 4 mln euro.
Mimo wielu wysiłków, na razie pojazdy elektryczne nie odnoszą spektakularnych sukcesów. Wprawdzie ich sprzedaż rośnie, ale wciąż stanowią niewielką część rynku. Konsumenci nadal wybierają tradycyjne pojazdy, bo te elektryczne są po prostu za drogie. Według danych Komisji Europejskiej w 2011 roku w Europie Zachodniej sprzedano tylko 11 tys. elektrycznych aut.
Z kolei w pierwszych jedenastu miesiącach 2012 roku w Europie Zachodniej nabywców znalazły 22 tys. samochodów akumulatorowych. Jednak to wciąż bardzo mało w porównaniu ze sprzedażą konwencjonalnych pojazdów. Od stycznia do grudnia zeszłego roku na Starym Kontynencie sprzedano 10,9 mln aut napędzanych silnikami benzynowymi i dieslowskimi.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.