Niemal 100 tys. wiernych uczestniczyło w Krakowie w tegorocznych uroczystościach ku czci św. Stanisława, głównego patrona Polski i Krakowa. O mężne stawienie czoła Europie bez Boga zaapelował w homilii kard. Stanisław Nagy.
Paradę gejów i lesbijek, która dwa dni temu przeszła ulicami Krakowa nazwał "bezwstydną prowokacją, upokarzającą to miasto stu kościołów z jego świętościami: Wawelem, Skałką i świątynią Bożego Miłosierdzia na czele". Podczas tradycyjnej procesji z Wawelu do klasztoru na Skałce pielgrzymi modlili się za Polskę i zjednoczoną Europę. - Niech dramat ze Skałki odezwie się echem Stanisławowego tryumfu prawdy i dobra nie tylko nad Wisłą, ale i nad Dunajem, Renem i Sekwaną i zakwitnie godnym życiem w pokoju naszej Ojczyzny i pozostałych krajów europejskiej rodziny - mówił kard. Nagy. Zaapelował też do rządzących o rozwiązanie społecznych problemów w kraju. Tradycyjna procesja św. Stanisława z udziałem Episkopatu Polski wyruszyła z katedry na Wawelu tuż przed 9 rano. Pochodowi przedstawicieli wszystkich stanów, stowarzyszeń, bractw i instytucji krakowskich towarzyszyło uroczyste bicie dzwonu Zygmunta. Za relikwiami św. Stanisława szli abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, Prymas Polski kard. Józef Glemp, abp Józef Kowalczyk, nuncjusz apostolski w Polsce, oraz kardynałowie, biskupi, członkowie kapituły, kawalerowie maltańscy, zakonnicy i zakonnice profesorowie, rektorzy wyższych uczelni, bractw religijnych. W procesji uczestniczyli także radni Krakowa, politycy, przedstawiciele gmin Małopolski i dziesiątki tysięcy wiernych w tradycyjnych strojach ludowych oraz strażacy z całej Polski. Wśród delegacji parafialnych wyróżniali się górale w strojach regionalnych z Podhala, Orawy i Spiszu oraz Żywiecczyzny. W barwnych kontuszach wystąpili członkowie Bractwa Kurkowego. W procesji niesione są relikwie świętych i błogosławionych archidiecezji krakowskiej, m.in. św. Stanisława, św. Brata Alberta, św. Faustyny, św. Jacka. W tym roku szczególnie były czczone relikwie św. Floriana z racji 1700-lecia jego męczeńskiej śmierci. Mszy św. przy ołtarzu polowym przed bazyliką na Skałce przewodniczył kard. Adam Maida, arcybiskup Detroit, który łamaną polszczyzną, nagradzany gromkimi oklaskami, wyraził swoje wzruszenie i radość, że mógł "poczuć się częścią tego królewskiego grodu, jego zmagań i historii". Kard. Maida podkreślił, że kult św. Stanisława przez wieki był źródłem siły i nadziei dla całego narodu, a dziś może stać się inspiracją dla młodego pokolenia w budowaniu cywilizacji miłości. Dekorację ołtarza polowego stanowił wizerunek św. Stanisława, wspartego o wyrastający ze skały krzyż. W ramię krzyża wpisano tekst "2003/2004 Rok Stanisławowski", który przypomina o uroczystym zakończeniu obchodów 750. rocznicy kanonizacji św. Stanisława. Postać świętego została umieszczona pomiędzy otwierającymi się przęsłami symbolicznej bramy, repliki portalu i bramy wejściowej, prowadzących na krakowską Skałkę. Wiernych oraz zebrane duchowieństwo, z Episkopatem Polski na czele, powitał kard. Franciszek Macharski, metropolita krakowski. Nawiązał do pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski i słów, jakie wówczas wypowiedział Papież do rodaków: "Musicie być mocni". - Po 25 latach jesteśmy znów zmęczeni i niepewni czy ten świat, w który nas na nowo Chrystus posyła, nie jest za trudny - powiedział kard. Macharski. - I dziś znów Jan Paweł II mówi Kościołowi na polskiej ziemi: "Musicie być mocni". Metropolita krakowski podkreślił też, że od siły wewnętrznej każdego Polaka zależy ład moralny i społeczny w ojczyźnie. Przypomniał, że Jan Paweł II zapewniał o swojej duchowej obecności na Skałce podczas uroczystości św. Stanisława. Homilię na Skałce wygłosił kard. Stanisław Nagy z Krakowa. - Rządzący w Polsce muszą sobie przypomnieć, że to nie naród ma im służyć, ale oni winni być jego sługami przez uczciwe rządzenie - podkreślił kard. Nagy. Dodał, że zagubienie władz państwa "kładzie się na życiu Narodu cieniem kulejącego wymiaru sprawiedliwości, bezczelnej korupcji, tanim, dwuznacznym cynizmem w usprawiedliwianiu popełnionych błędów, praktycznej bierności wobec bezrobocia, karygodnego manipulowania sprawą narodowego zdrowia". - Nie można przejść obojętnie obok tych nie rozwiązywanych problemów, które rodzą otępienie, rozdrażnienie i poczucie wstydu wobec karykaturalnie funkcjonującej państwowości! - wołał na Skałce kard. Nagy. Jego zdaniem, nie wolno już dłużej być głuchym na głosy młodego pokolenia, które "jakżeż często nie chce już wiązać swoich losów z ojczystym zagonem, wstydzi się manipulowania władz i myśli coraz częściej o opuszczeniu kraju i odejściu w mrok emigracyjnego losu". Podkreślił też, że z wejściem do struktur zjednoczonej Europy w Polsce odżywa zagrożenie "pragmatycznego intelektualnie ateizmu, który nie wstydzi się służyć mniej lub więcej kompromitującym bożkom, które pozwalają żyć tak jakby Boga nie było". Zdaniem kaznodziei oznacza to niepohamowane hołdowanie wolności, gonitwę za wygodą i przyjemnością, uleganie najniższym instynktom. Zastrzegł, że jego obawy nie są pomniejszeniem dziejowego wydarzenia, jakim było wejście Polski do struktur unijnych. - Bo my Polacy, zawsze w tej Europie byliśmy i przez dziesiątki lat chcieliśmy też wejść do jej zorganizowanej struktury, jaka wyłoniła się po wojnie. Jest zaiste ironią losu, że tę wolę zmaterializowali w postaci urzędowej ci, którzy od tej Europy na nowo po urządzonej wojnie, odwracali się przez wiele lat plecami - zauważył. - Jesteśmy jednak z całą naszą polską świadomością w Europie i Bogu Wszechmocnemu za to dziękujemy, radując się z osiągniętego wielkiego dobra - dodał. Kard. Nagy podkreślił, że z radością mieszają się wątpliwości i obawy. - Budzi w nas niepokój obecny klimat duchowy Europy i jego formalny zapis w postaci projektu Konstytucji Zjednoczonej Europy. Lękamy się zbrodniczego stosunku do życia z aborcją i eutanazją na czele - mówił hierarcha. Podkreślił, że Polacy winni być "czujni, krańcowo roztropni i przewidujący", gdyż "wróg jest dobrze uzbrojony i wyjątkowo chytry". Jako przykład podał paradę gejów i lesbijek, która dwa dni temu przeszła ulicami Krakowa. Nazwał ją "bezwstydną prowokacją, upokarzającą to miasto stu kościołów z jego świętościami: Wawelem, Skałką i świątynią Bożego Miłosierdzia na czele". - Musimy wszyscy, cały Kościół polski, pasterze i owczarnia, cała rodzina Boża na tej ziemi stawić czoło Europie bez Boga - apelował kard. Nagy. Jego zdaniem, jest to możliwe tylko wtedy, kiedy wiara Polaków będzie przekładała się na autentyczny chrześcijański czyn wierności Kościołowi, walki o ochronę życia i rodziny.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.