O solidarność i otwarte przyznawanie się do islamu - by inni nie traktowali muzułmanów "jak podziemia," którego należy się bać - zaapelował do swych współwyznawców imam Wielkopolski, Ahmed Ammar. Jemeński duchowny, który otrzymał nakaz opuszczenia Polski do najbliższego poniedziałku, poprowadził piątkowe modły w poznańskim akademiku "Hanka", gdzie gromadzi się poznańska wspólnota muzułmańska.
"Ta nasza mała wspólnota w tym dużym mieście musi trzymać się razem. Muzułmanie muszą pokazać się innym. Żeby inni nie bali się muzułmanów, jak podziemia, w którym działają przeciwko nie wiadomo komu" - mówił Ammar w kazaniu wygłoszonym do kilkudziesięciu wyznawców islamu. Imam przestrzegł zarazem swych współwyznawców przed dążeniem do nawracania ludzi innych religii na swoją wiarę. "Naszym celem na tej ziemi jest żyć według zasad naszej wiary i przekazywać ją innym. Ale nie nakłaniać bądź przymuszać innych do tej wiary" - zaznaczył Ammar. W swoim wystąpieniu apelował również o cierpliwość, którą nazwał podstawową cechą "dobrego muzułmanina". "Allah kocha cierpliwych. I te cechę każdy muzułmanin musi posiadać, szczególnie w najtrudniejszych sytuacjach" - stwierdził imam. W rozmowie z KAI Ammar stwierdził, że nie kontaktował się nigdy z ugrupowaniami terrorystycznymi. "Ostatni raz byłem w swoim kraju cztery lata temu, żeby wziąć ślub. Nikt chyba nie posądza mojej żony, że jest terrorystką. Tak samo, jak mojej mamy, z którą osiem lat temu pielgrzymowałem do Mekki w Arabii Saudyjskiej" - ironizował imam. W Poznaniu mieszka kilkadziesiąt osób wyznania islamskiego. Większość z nich to mieszkający w Poznaniu obywatele krajów arabskich, którzy pracują bądź studiują w tym mieście.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.