Jeździ konno, wędruje z młodzieżą, gra parafianom na organach, pomaga biednym. Dzięki oryginalnym pomysłom życie Ząbrowa toczy się wokół parafii, a parafianie mówią że jest "proboszczem dla ludzi".
Każdorazowo na turniej jeździecki zjeżdża się kilka tysięcy kibiców. Zdaniem dyrektorki pobliskiego przedszkola Danuty Śliżewskiej ząbrowskie zawody konne stoją na bardzo wysokim poziomie. - Jest to wielkie wydarzenie i rozrywka dla tych biednych wiejskich ludzi, którzy na ogół nie biorą udziału w tak dużych wydarzeniach. - Można powiedzieć, że wychowałem się przy koniach, bo moi rodzice także mieli konie - opowiada proboszcz. Sam jeździ konno dopiero od kilkunastu lat, kiedy to został proboszczem w poprzedniej parafii w Rzecznej, gdzie jeździectwo było bardzo mocno kultywowane. Parafia nosiła wezwanie św. Jerzego, który jest patronem tego sportu. Ksiądz Rawski opowiada, że zdarzało się, iż konno w sutannie jechał do chorego. - Nawet z Najświętszym Sakramentem raz jechałem konno - opowiada. - Dwa lata temu na Boże Narodzenie tak nas tu zasypało śniegiem, że żaden samochód nie mógł przejechać. Parafianie z dojazdowych kościołów wątpili w to, że przyjadę i odprawię im Msze św. Ja jednak osiodłałem konia i po tym zaspach pojechałem. Bez konia nie byłoby to możliwe, ponieważ tyle było śniegu, że nawet traktory nie jeździły. Gdy byłem na miejscu, parafianie byli mi bardzo wdzięczni. Można powiedzieć, że wtedy mój koń okazał się bardzo pomocny w pracy duszpasterskiej.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.