Jeszcze niedawno wydawało się, że Parafia świętego Jana Jerozolimskiego za Murami w Poznaniu jest bliska otrzymania od miasta odszkodowania za zabraną ziemię - informuje Rzeczpospolita.
Prezydent na odpuście W wielkanocny poniedziałek do kościoła Jana Jerozolimskiego przyjechał jak co roku prezydent Grobelny. Razem z rodziną uczestniczył w tradycyjnym odpuście Emaus. Nazwa odpustu wzięła się od czytanego w tym dniu kawałka Ewangelii, który opowiada, jak dwaj uczniowie w drodze z Jerozolimy do wsi Emaus spotkali zmartwychwstałego Jezusa. Na zakończenie odpustowej sumy Grobelny szedł w procesji za Najświętszym Sakramentem obok prałata Królaka. Potem był na świątecznym obiedzie. - Zapraszam co roku prezydenta na nasze uroczystości, bo to miejski odpust - tłumaczy proboszcz. - A pan Grobelny i jego rodzina są dla mnie przedstawicielami mieszkańców Poznania. O sporze, jaki parafia toczy z miastem o grunty, proboszcz z prezydentem na odpuście nie rozmawiał. - Jako kapłan potrafię rozróżnić sferę życia religijnego od administracyjnej - tłumaczy dyplomatycznie prałat Królak. Nie proboszcza, lecz parafii Pod koniec kwietnia Sąd Apelacyjny miał wydać wyrok. - Miałem nadzieję, że to się nareszcie skończy - mówi ksiądz Królak. Kiedy wychodził z plebanii do sądu, listonosz przyniósł mu potwierdzenie zapisu własności w księdze wieczystej. W sądzie oczekiwał pomyślnego dla parafii werdyktu. Tymczasem rozstrzygnięcie sporu znów odroczono. Proboszcz zapowiada, że jeżeli wyrok nie będzie po myśli parafii, odwoła się. - To nie proboszczowska ziemia, lecz parafialna. Ale jako zarządca parafii jestem odpowiedzialny za jej stan majątkowy i nie mogę dopuścić do jego uszczuplenia - odpowiada. - Gdybym zostawił tę sprawę, popełniłbym grzech zaniechania. -
Sąd Najwyższy: ziemia nie należy do parafii Wody płyną po publicznym gruncie Parafia św. Jana Jerozolimskiego za Murami utraciła przed laty prawa do ziemi pod jeziorem Malta i nie jest już jej właścicielem - wynika z uchwały Sądu Najwyższego. Sąd odpowiedział w ten sposób na pytanie zadane mu przez Sąd Apelacyjny, przed którym toczy się proces. Uchwała ma charakter wiążący. Roszczenia parafii w części dotyczącej gruntów stanowiących dno jeziora Malta nie mogą być uwzględnione - uznał Sąd Najwyższy. Z uchwały podjętej 23 lipca 2004 r. (sygn. III CZP 34/04) wynika jednoznacznie, że rozwiązania zagadnienia prawnego należało szukać nie w prawie wodnym z 1962 r., lecz w ustawie wodnej z 1922 r., która obowiązywała w okresie tworzenia zbiornika wskutek zalewnia gruntów wodami Cybinki. Dla sądu II instancji było niewątpliwe, że wody Jeziora Malta mają z tego powodu charakter wód płynących zarówno w rozumieniu prawa wodnego z 1962 r., jak i ustawy wodnej z 1922 r. oraz aktualnego prawa wodnego z 2001 r. Nie odbiera im bowiem takiego charakteru to, że znajdują się w zbiorniku powstałym w sposób sztuczny. Sąd Najwyższy stwierdził, że grunt, który znalazł się pod sztucznym zbiornikiem wodnym, utworzonym na skutek spiętrzenia wody rzecznej w okresie przed wejściem w życie prawa wodnego z 1962 r., przeszedł na własność państwa na podstawie art. 13 ust. 1 ustawy wodnej z 19 września 1922 r. (Dz. U. z 1928 r. nr 62, poz. 574 ze zm.). Wedle tego przepisu, jeżeli woda publiczna (do nich należały rzeki) opuści dotychczasowe łożysko i utworzy nowe, to nowe łożysko staje się dobrem publicznym (czyli własnością państwową).
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.