Ugoda podpisana, śledztwo trwa

Przed pięciu laty ksiądz Ryszard M. z zakonu salezjanów był jednym z najlepszych klientów Kredyt Banku. Dziś za jego sprawą bank ciągle nie może się doliczyć przeszło 130 mln zł. W piątek zakon podpisał z bankiem ugodę - przypomina wiadomość sprzed kilku dni Gazeta Wyborcza.

Rzecz wydała się pod koniec lata 2001 roku. Kredyty lombardowe przestały być spłacane, a ksiądz M. zniknął. Do spłacenia pozostało jeszcze 133 mln zł. Władze banku poprosiły na rozmowę przełożonych wrocławskiej prowincji (tzw. inspektorii) zakonu. Efektem spotkania było zobowiązanie, że zakon odda pieniądze. Przełożony prowincji, czyli ksiądz inspektor, podpisał stosowne dokumenty i weksle. Dziś zakon twierdzi, że podpisy te inspektor złożył pod wpływem błędu, przymuszony przez władze banku. Salezjanie nie uważają się za stronę zobowiązaną do oddawania jakichkolwiek pieniędzy, skoro wszystkie dokumenty kredytowe były sfałszowane. Bank, rzecz jasna, uważa, że zakon zobowiązał się do spłaty kredytów, podpisując weksle. Za zamkniętymi drzwiami wrocławskiego sądu okręgowego trwa proces, który ma rozstrzygnąć ten spór. Sędzia Alicja Wronowska-Nahotko utajniła proces ze "względów moralnych". Rodzina kredytowa Lato 2000 roku. Młodzież ze wspólnoty Oratorium razem z księdzem Ryszardem odpoczywa na letnich rekolekcjach. Duszpasterz głosi piękne kazania. Mówi im: "Jacy jesteście wy, młodzi? Jest w was wielkość i małość, świętość i grzech. Wszczepieni w Boga możecie dokonać wiele, choć tylko ludźmi jesteście. Przyzwyczajeni do codziennych małych wyborów często nie chcecie dokonać tego najważniejszego. Świadomi, że błądzicie, chcecie o tym zapomnieć, zasypując świadomość stosami martwych przedmiotów i huraganem obowiązków". Kochali go. Wołali na niego "Tatuś". Śpiewali mu piosenkę Arki Noego: "Nie boję się, gdy ciemno jest, ojciec za rękę prowadzi mnie". Ufali mu tak bardzo, że dali się namówić na przestępstwa. Dla "Tatusia" fałszowali dokumenty, wyłudzali miliony złotych bankowych kredytów. On mówił, że to wszystko na Kościół, że sam odda. Słowa nie dotrzymał. Pożyczki zaciągane przez wiernych za namową swoich duszpasterzy to było drugie źródło salezjańskich milionów. Oprócz księdza Ryszarda w akcję kredytową włączyli się trzej inni lubińscy duszpasterze - ksiądz Grzegorz, ksiądz Marek i ksiądz Waldemar. Namówili 126 wiernych, żeby zaciągali kredyty gotówkowe. Sami duchowni wszystko załatwiali u znajomych bankowców.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Sobota
noc
5°C Sobota
rano
6°C Sobota
dzień
8°C Sobota
wieczór
wiecej »