Żenujące jest zwłaszcza wykorzystywanie śmierci naszych żołnierzy do własnych interesów politycznych - powiedział abp Leszek Sławoj Głódź w wywiadzie udzielonym Życiu Warszawy.
- Niektórym krytykom to się zresztą nie podoba. Mówią, że Ksiądz Arcybiskup ma zbyt bliskie kontakty z politykami. - Słyszałem nawet zarzut, że "bratam się z komuchami" (śmiech). Ale funkcja biskupa polowego jest specyficzna. Z racji specyfiki armii i posiadanego przeze mnie stopnia generała muszę mieć kontakt z ludźmi polityki. I to różnych opcji. Jako biskup, "przeżyłem" już dwóch prezydentów, siedmiu premierów i 13 ministrów obrony narodowej. - Nigdy nie iskrzyło? - Na początku było różnie. Pamiętam, jak w 1993 roku na okręcie Błyskawica odbywała się promocja absolwentów Akademii Marynarki. Przyjechał Jerzy Szmajdziński, Danuta Waniek i Józef Oleksy. Gdy na pokładzie odprawiałem mszę św., nie wzięli w niej udziału. - A dziś? - Ten sam Jerzy Szmajdziński, już jako szef MON, przemawia od ołtarza w irackim Camp Babilon, uczestniczy w nabożeństwach żałobnych. Czas minął, postawy zostały zweryfikowane. To dobry znak. - Wywołał Ksiądz Arcybiskup problem Iraku. Jan Paweł II od samego początku występował przeciw wojnie w Iraku. Czy wysyłając swoich kapelanów do Iraku, nie czuł Ksiądz Arcybiskup pewnego wewnętrznego rozdarcia? - Absolutnie nie. To prawda: Jan Paweł II był przeciwny tej wojnie. Ale co mają robić kapelani, gdy nasi żołnierze jadą do Iraku, Afganistanu czy na Wzgórza Golan? Jechać w tym czasie na Hawaje? - Nie ma niebezpieczeństwa, że obecność księży wśród polskich żołnierzy w jakimś stopniu usprawiedliwia wojnę? - Kompletne nieporozumienie. Przecież Kościół nie uczestniczy w działaniach militarnych ani politycznych. Naszym zadaniem jest być blisko żołnierzy w każdej sytuacji. Podam przykład. Kiedy ks. kpt. Mariusz Tołwiński musiał wyjechać z Karbali, by w Polsce odwiedzić chorą mamę, niektórzy żołnierze myśleli, że to tylko pretekst. Ale gdy kapelan po tygodniu wrócił do obozu, żołnierze spontanicznie wnieśli go na rękach. To o czymś świadczy i wiele tłumaczy.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.