W 60. rocznicę śmierci Henryka Sławika spotykamy się, by wspomnieć i uczcić odwagę i wielkie serce tego Polaka. Jego bohaterstwo znalazło swoje miejsce w historii" - powiedział premier Marek Belka podczas uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej Henryka Sławika - Polaka, który w czasie II wojny uratował życie ponad 5 tysiącom Żydów.
Ufundowana przez wojewodę śląskiego Lechosława Jarzębskiego tablica wmurowana jest w ścianę kaplicy – symbolicznego miejsca upamiętnienia ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych, która znajduje się na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach. Tablicę poświęcił metropolita górnośląski arcybiskup Damian Zimoń. „Są ludzie, których Bóg obdarzył łaskami, by inni mogli z nich korzystać. Takim człowiekiem był Henryk Sławik – wielki syn śląskiej ziemi” – powiedział wojewoda Lechosław Jarzębski. Podkreślił, że Henryk Sławik za troskę o los polskich uchodźców na Węgrzech, za organizację przerzutów uciekinierów z okupowanej Polski do polskich sił zbrojnych na Zachodzie, a także za ratowanie Żydów zapłacił życiem, jak również całkowicie niezasłużonym skazaniem na niebyt w powszechnej pamięci. „Wielce ubolewam nad tym” – powiedział wojewoda zwracając się do wnuczki Henryka Sławika, Jagny Kutermak-Wieczorek. „Juliusz Słowacki powiedział kiedyś: „Znajdź najszlachetniejszego, a potem cierpliwy, buduj kraj, w którym ten święty byłby szczęśliwy”. Stojąc tu, pod tablicą Henryka Sławika mówię: oto w Jego osobie znaleźliśmy najszlachetniejszego syna ziemi śląskiej. Teraz zaś powinniśmy, zgodnie z nakazem wieszcza, budować kraj, w którym Henryk Sławik byłby szczęśliwy. To wielki, zbiorowy nasz obowiązek” – podkreślił wojewoda Lechosław Jarzębski. „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – przypomniał biblijną sentencję Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa”. Podkreślił, że te słowa towarzyszyły człowiekowi, który „co najmniej pięć tysięcy razy ratował świat”. Andrzej Przewoźnik zwrócił uwagę na to, że Henryk Sławik działał nie tylko jako człowiek, obywatel, ale jako urzędnik państwa polskiego. „Jesteśmy mu winni wdzięczność i szacunek” – mówił, podkreślając, że dziś przywracamy pamięci narodowej tego wielkiego Polaka. Andrzej Przewoźnik wyraził nadzieję, że kiedyś o Raoulu Wallenbergu będzie mówić się: „szwedzki Sławik”, a o Oskarze Schindlerze – „niemiecki Sławik”. „Był olbrzymem wśród ludzi” – mówił Grzegorz Łubczyk, były ambasador RP na Węgrzech, autor książki „Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku”. I on podkreślił, że Henryk Sławik umierał dwa razy – zastrzelony przez hitlerowców w Mauthausen i skazany na śmierć cywilną w Polsce Ludowej. „Obiecałem córce Henryka Sławika, Krystynie Kutermak, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by przywrócić pamięć o nim” – mówił. I podkreślił, że nadal jest wiele do zrobienia, „by nie tylko Polacy mogli czerpać z Henryka Sławika wzór”. W imieniu matki Krystyny Kutermak, a także swoim własnym Jagna Kutermak-Wieczorek, wnuczka Henryka Sławika, dziękowała za wszystko, co uczyniono dla przywrócenia pamięci o nim. Przy dźwiękach dzwonu złożono kwiaty i zapalano znicze pod tablicą poświęconą Henrykowi Sławikowi. Henryk Sławik urodził się w 1894 roku w Szerokiej, dzisiejszej dzielnicy Jastrzębia. Jako ochotnik brał udział w trzech powstaniach śląskich uczestnicząc w szturmie na Górę św. Anny. Szczególnie aktywnie uczestniczył w polskiej akcji plebiscytowej. Gdy część ziem Górnego Śląska wróciła do Macierzy, osiedlił się w Katowicach. Był dziennikarzem, redaktorem naczelnym „Gazety Robotniczej”, prezesem Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia. Aktywnie działał w Polskiej Partii Socjalistycznej, był radnym Katowic. Po agresji niemieckiej na Polskę, jako człowiek poszukiwany przez gestapo, przedostał się do Rumunii, a następnie na Węgry. Tam został prezesem Komitetu Obywatelskiego dla Spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech. W tym samym czasie był również oficjalnym delegatem na Węgrzech Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej Rządu Rzeczpospolitej Polskiej na Wychodźstwie. Skupiał się nie tylko na pracy kulturalno-oświatowej, wydawniczej, na pomocy materialnej i socjalnej, ale nieoficjalnie kierował tajną operacją przerzutu uciekinierów do polskich sił zbrojnych na Zachodzie. Dzięki wielkiej odwadze i zaangażowaniu Henryka Sławika i jego współpracowników – radcy węgierskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Jozsefa Antalla oraz Henryka Zvi Zimmermanna - udało się uratować również tysiące polskich Żydów, którzy po 1941 roku masowo przybywali na Węgry. Biuro Komitetu Obywatelskiego wystawiało im fałszywe dokumenty potwierdzające, że są Polakami wyznania katolickiego. Wspólną akcją trzech wielkich ludzi — Sławika, Antalla i Zimmermanna — było założenie sierocińca w Vacu dla setek sierot pochodzenia żydowskiego. Dla uwiarygodnienia katolickiego charakteru sierocińca do pracy zaangażowano polskich i węgierskich księży oraz zorganizowano wizytę nuncjusza papieskiego Angela Rotty. W kilka miesięcy po wkroczeniu wojsk niemieckich na Węgry, Henryk Sławik, ścigany przez gestapo, został aresztowany przez Niemców 16 lipca 1944 roku. Poddawany torturom nie wydał swojego przyjaciela Antalla. Sławika wywieziono do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Mauthausen, gdzie został rozstrzelany w sierpniu 1944 roku. Pozostawił żonę i córkę. Długo bohaterską postać Henryka Sławika okrywał cień milczenia i zapomnienia. Dopiero dzięki staraniom Henryka Zvi Zimmermanna w listopadzie 1990 roku Henryk Sławik został pośmiertnie uhonorowany przez Instytut Yad Yashem medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata". 31 sierpnia br. prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył pośmiertnie Henryka Sławika Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.