Cóż można komentować w Wielką Sobotę? Chciałoby się przytoczyć słowa starożytnej homilii, iż „wielka cisza spowiła ziemię. Cisza wielka, bo Król zasnął. Bóg zasnął w ludzkim ciele”.
Z tą ciszą w dzisiejszym świecie to nie całkiem prawda. Hałasu wiele, krzyku i przekrzykiwania się jeszcze więcej. Bo to i politycy wszelkich opcji krzyczą do siebie (gorzej, że i na siebie, ba! na społeczeństwo także). I dzieci krzyczą, bez pudła ucząc się od dorosłych. W niejednej rodzinie też krzyku nie brakuje. A pewnie i któryś tam wielebny na parafian pokrzyczy. Powód zawsze bywa słuszny. I w polityce, i w kościele. W komentarzu Jana Drzymały z poprzedniego tygodnia znalazłem takie słowa: „Publicystów wokół siebie mamy na pęczki. Każdy krzyczy – byle głośniej, byle dosadniej. Ksiądz nie musi być kolejnym. Na kazaniu nie musi krzyczeć” – święta racja. Dobrze, że papież Franciszek na nikogo nie krzyczy. A im bliżej Bożego Grobu – tym ciszej być powinno. Dlatego także Boże Groby nie powinny krzyczeć, zwłaszcza na tematy spoza Ewangelii. Różnie z tym bywa. Taki krzyk nie na temat wywołuje niepotrzebny hałas wokół Grobu, Jezusa, Kościoła. Dlatego lubię Boży Grób w moim kościele. Z kamienia wymurowany ołtarz, wnęka, figura Śpiącego Króla, prosty krzyż, papierowa dekoracja imitująca skały. Pośrodku Święta Obecność Pana. No i kwiaty – symbol życia, budzącej się wiosny, znak miłości – bo parafianie ze swego niedostatku sporo zebrali na te kwiaty. To zawsze ich inicjatywa, niczego nie przypominam i, uchowaj Boże, nie nakazuję. Bo czy można miłość nakazać?
W surowej przestrzeni mojego kamiennego kościoła i kamiennego Grobu tłum ludzi. Najpierw całą noc. I za dnia. Trzykrotnie, co godzinę. Z koszyczkami. Wiem, że dla jakiejś części tych ludzi jest to jedyna, albo jedna z niewielu ich praktyk religijnych. Tu także potrzebna bardziej cisza, niż krzyk, a nawet niż słowo napomnienia. Gdzieś tam dźwięczą mi w uszach słowa apostoła Pawła: „A my, którzy jesteśmy mocni w wierze, powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne”. Bo bywa i tak, że między mocnymi we wierze, a pysznymi granica jest cieniutka. Dlatego wolę stanąć razem ze słabymi we wierze, nie zaś z pysznymi. Żeby świętej ciszy tego dnia nie zakłócić. Bo wtedy ci słabi we wierze mogliby niczego nie usłyszeć. Mogliby nawet nie zobaczyć najważniejszego – Jezusa. Z Wielkanocy zostanie wtedy tylko „święconka”.
Dwa tygodnie temu napisałem na tym miejscu: „Skoro wierzymy, że Syn Boży stał się człowiekiem – to Jego Kościół musi być bardzo, ale to bardzo ludzki. Nie zawsze był, a i nie w każdym szczególe jest. Zatem – wszystko przed nami”. Na naszych oczach (a może i z naszym jakimś tam współudziałem) umiera tradycyjny, polski, europejski kształt Kościoła i jego tradycji. Kościół jednak nie umiera. Na przekór wszystkim. W ciszy Zmartwychwstania odrodzi się w nowym kształcie. Taką mam nadzieję. Nie ja jeden.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.