Co chcą znaleźć w TV Familijnej?

- Zrobimy to w ramach śledztwa dotyczącego prywatyzacji PZU - mówi nam Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratora generalnego. Powołana do życia w 1999 roku Telewizja Familijna była jednoznacznie kojarzona z Marianem Krzaklewskim. Nadawać zaczęła przed wyborami prezydenckimi, w których szef Akcji Wyborczej Solidarność startował. TF finansowały państwowe firmy - PZU Życie, Polskie Sieci Energetyczne, PKN Orlen KGHM i prywatny Prokom. W 2002 roku okazało się, że straty telewizji sięgnęły ponad 200 milionów złotych, ostatecznie w 2003 sąd ogłosił upadłość TF. Za politycznego promotora całego przedsięwzięcia uchodził Wiesław Walendziak, szef kampanii Mariana Krzaklewskiego, a później polityk Prawa i Sprawiedliwości. W ubiegłym roku złożył on mandat posła i wycofał się z polityki. Kiedy premierem został Leszek Miller, w rządowym raporcie otwarcia Telewizja Familijna podawana była właśnie jako przykład inwestycji robionej na zamówienie prawicowych polityków. Wtedy, mimo licznych zapowiedzi, prokuratura nie sprawdziła tej inwestycji. Dlaczego? To też ma wyjaśnić gdańska prokuratura. Przełomem w sprawie było zeznanie Joao Talone, byłego prezesa posiadającej w PZU udziały firmy Eureko. Oświadczył on, że telewizja była przedsięwzięciem ryzykownym i że jej "ojcem" był Marian Krzaklewski. (...)Grzegorz Wieczerzak (wtedy prezes PZU Życie - red.) bez naszej wiedzy podjął decyzje o zainwestowaniu w Familijną TV. Dzięki temu kupił sobie ochronę polityków Solidarności - zeznał Talone. Dziś Wieczerzak pytany, dlaczego podjął decyzję o wpompowaniu milionów w niepewny interes, odpowiada lakonicznie: Jesienią 1999 roku na śniadaniu w restauracji w hotelu Sejmowym spotkałem się z Marianem Krzaklewskim i Andrzejem Szkaradkiem (sekretarz sejmowego klubu AWS - red). Namawiali do inwestowania w Telewizję Familijną, o której mówili z wielkim entuzjazmem.